Polak trafił na miesiąc do niemieckiego aresztu, choć nie zrobił niczego nielegalnego
33-letni Polak został zatrzymany przez patrol niemieckiej policji do rutynowej kontroli. Okazało się, że osoba o jego nazwisku jest ścigana listem gończym. A ponieważ Polak przypominał funkcjonariuszom poszukiwanego ze zdjęcia, trafił do aresztu. Wyszedł na wolność dopiero po 34 dniach. Niemieccy urzędnicy wyjaśniają teraz, jak mogło dojść do tej pomyłki.
Do zatrzymania Polaka doszło 2 maja w gminie Hoppegarten na wschodzie Niemiec. Około godz. 8 rano Polak został zatrzymany przez funkcjonariuszy do rutynowej kontroli - poinformowała w komunikacie brandenburska policja.
33-latek nie mówił po niemiecku, ani nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Podał funkcjonariuszom dane, które wzbudziły podejrzliwość policjantów.
Ustalono, że jest niewinny
Po sprawdzeniu w systemie okazało się bowiem, że osoba o takim nazwisku, jak zatrzymany jest poszukiwana listem gończym. Co więcej, kontrolowany przez funkcjonariuszy Polak przypominał im poszukiwanego ze zdjęcia. 33-latek został aresztowany.
W toku dalszego śledztwa w tej sprawie ustalono, że Polak jest niewinny. Po 34 dniach spędzonych w niemieckim areszcie wyszedł na wolność.
"Nie potrafił przekonać policjantów o swojej niewinności"
Funkcjonariusze utrzymują, że Polakowi przyznano tłumacza, ale mimo tego nie potrafił wyjaśnić policjantom, że doszło do pomyłki. Inną wersję wydarzeń przedstawił 33-latek. Przed sądem wyjaśniał, że bezskutecznie przekonywał funkcjonariuszy o swojej niewinności.
Krajowy Urząd Kryminalny wszczął w tej sprawie dochodzenie. Urzędnicy próbują wyjaśnić, w jakich okolicznościach doszło do omyłkowego zatrzymania Polaka.
pnn.de
Czytaj więcej
Komentarze