Łapiński odpowiada Mazurek: idąc do Kancelarii Prezydenta, dobrowolnie obniżyłem wynagrodzenie
- Przechodząc z Sejmu do Kancelarii Prezydenta, sam, dobrowolnie obniżyłem swoje wynagrodzenie, nie robiłem tego pod publiczkę; jest ono niższe od tego, jakie otrzymują posłowie - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, odnosząc się do słów Beaty Mazurek. Rzeczniczka PiS publicznie zastanawiała się wcześniej, czy i on - tak jak parlamentarzyści - byłby skłonny obniżyć swe wynagrodzenie.
Wymiana zdań między politykami nastąpiła po porannym wywiadzie Łapińskiego w Radiu ZET, w którym mowa była o skierowanym w maju przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego do prezydenta Andrzeja Dudy piśmie, w którym wnioskował o obniżenie o 20 proc. pensji członkom Prezydium Sejmu, co leży w gestii prezydenta.
"Trudno stawać na drodze do szczęścia innych"
Łapiński stwierdził, że "chyba prezydent nie może się przeciwstawić tak uprzejmej prośbie", bo - jak dodał - "raczej nie wypada".
- To jest w zasięgu możliwości pana prezydenta, to nie jest rzecz, która wymaga dużo czasu i nakładów (...) trudno stawać na drodze do szczęścia innych, zwłaszcza, jeśli proszą państwo marszałkowie, prezydia, o obniżenie (uposażeń) - stwierdził Łapiński.
Komentując te słowa, Mazurek powiedziała, że rzecznik prezydenta "słynie z tego, że umie wkładać szpilkę". - Opinia publiczna, co do całej klasy politycznej oczekuje zmniejszenia wynagrodzeń, więc być może od pana rzecznika również. Ciekawa jestem, czy byłby również skłonny obniżyć je sobie - dodała rzeczniczka PiS.
Łapiński odniósł się do jej słów po południu. Oświadczył, że jego wynagrodzenie w Kancelarii Prezydenta jest niższe od wynagrodzenia, jakie otrzymują posłowie. - Przechodząc z Sejmu do Kancelarii Prezydenta sam i dobrowolnie obniżyłem swoje wynagrodzenie. Nie robiłem tego pod publiczkę i nikt mi tej decyzji nie narzucił - podkreślił.
- Moje dochody nie wzrosły, jak wzrastają dochody poselskie np. wtedy, kiedy poseł zostaje szefem komisji czy wicemarszałkiem Sejmu, ale taka sytuacja mnie nie dotyczyła - powiedział Łapiński.
Jak wskazał, posłowie sami zdecydowali o obniżce swoich uposażeń. - Prezydium Sejmu zwróciło się do prezydenta o taką samą obniżkę. Jak ustawa będzie na biurku prezydenta Andrzeja Dudy, to będzie rozpatrywana także ta prośba - dodał Łapiński.
Mają dostawać 20 procent mniej
W środę marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował, że prawdopodobnie w czwartek w Senacie odbędzie się głosowanie nad przepisami przewidującymi obniżenie uposażenia parlamentarzystów o 20 proc.
Na początku maja Sejm uchwalił nowelizację ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora; przewiduje ona obniżenie uposażenia parlamentarzystów o 20 proc. Zgodnie z ustawą, uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.
Ustawa obniżająca uposażenia dla parlamentarzystów jest pokłosiem sprawy nagród przyznanych ministrom rządu Beaty Szydło. W lutym, w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy (PO) z grudnia ub.r., przedstawiono tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów w wysokości od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).
Później głos ws. nagród zabrał prezes PiS, który przekazał, że politycy PiS powinni przekazać otrzymane nagrody na Caritas, zapowiedział również, że obniżone zostaną pensje parlamentarzystów.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze