Kierowca zatrzymany przez policję twierdzi, że pomiar prędkości był "ustawką". Nagrał całą akcję
Patrol policji drogowej zatrzymał do kontroli kierowcę z Tychów. Według policjantów mężczyzna przekroczył dopuszczalną prędkość o 34 km/godzinę. Gdy kierowca poprosił o homologację urządzenia miał usłyszeć od policjantów, że "do ręki mogą włożyć mu coś innego". Zdarzenie nagrała kamera, którą mężczyzna ma na przedniej szybie samochodu.
Do zatrzymania doszło 22 maja. Według funkcjonariuszy mężczyzna przy ograniczeniu 40 km/godzinę jechał z prędkością 74 km/godzinę.
"To była ustawka"
Kierowca zażądał ujawnienia wyników odczytu, bo - jak twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" - odczyt z rejestratora wykonano 22 minuty przed zatrzymaniem go do kontroli. Tymczasem zapis z jego kamerki w samochodzie wykazywał, że w momencie, gdy policjant pokazał mu odczyt minęło zaledwie 7 minut od zatrzymania.
- Policjanci mieli więc pomiar jakiegoś innego auta i polowali na kierowców. To była ustawka - przekonuje kierowca. Jak twierdzi, sprawa jest tym bardziej podejrzana, ponieważ wcześniej wygrał proces o jazdę z nadmierną prędkością.
Kierowca odmówił przyjęcia mandatu. Do swojej skargi dołączył zdjęcia i napisał, że ma nagranie zdarzenia.
Policja poinformowała, że sprawa trafi do sądu.
Gazeta Wyborcza
Czytaj więcej
Komentarze