Trwa dogaszanie pożaru odpadów w Studziankach. Płonęła hałda o wysokości kilku pięter
Po całonocnej akcji strażakom udało się opanować pożar na składowisku odpadów w Studziankach koło Białegostoku. - Dogaszanie będzie polegało na zasypaniu ogromnej hałdy żwirem - poinformował Paweł Ostrowski z Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku.
Pożar został zgłoszony w niedzielę wieczorem; objął ok. 2 tys. metrów kw. powierzchni składowiska, które zajmuje teren 140 na 50 metrów, i ma wysokość kilkunastu metrów. - Proszę sobie wyobrazić czteropiętrowy blok mieszkalny, to mniej więcej to samo"- powiedział st. bryg. Paweł Ostrowski, rzecznik białostockiej straży pożarnej.
Po całonocnej akcji ogień udało się opanować, nie zagraża on już pobliskiemu lasowi ani budynkom, ale na miejscu wciąż jest ok. 80 strażaków. Ostrowski zaznaczył, że nie ma pewności, co dzieje się wewnątrz hałdy. Ponieważ tworzą ją mocno sprasowane śmieci, woda nie dostaje się do wewnątrz.
Zasypanie hałdy
Dlatego podjęta została decyzja, by wykorzystać sposób, który zastosowano do całkowitego wygaszenia pożaru w tym miejscu w 2012 roku. Wówczas, po trwającej osiem dni akcji, ostatecznie hałdę zasypano żwirem. - Żwir już jest dowożony, przygotowujemy najazd, by móc nim hałdę zasypywać, używając ciężkiego sprzętu, z góry - dodał Paweł Ostrowski.
Zaznaczył, że wciąż równolegle prowadzona jest klasyczna akcja gaśnicza, czyli z użyciem wody tam, gdzie ogień znowu mógłby się pojawić. Dodał, że doświadczenie z poprzednich pożarów tego składowiska odpadów w Studziankach jest takie, że w pierwszym momencie akcji trzeba wykorzystać jak największe zasoby ludzi i środków, by ogień opanować.
Przyczyna pożaru na razie nie jest znana. Ustalać ją będzie policja i prokuratura.
Umyślne podpalenie
Ostatni raz hałda odpadów w Studziankach paliła się w listopadzie ub. roku; jej gaszenie trwało wtedy ponad dwie doby. Spaliło się ponad 3,3 tys. metrów sześciennych odpadów.
W poprzednich latach również dochodziło do pożarów na składowisku w Studziankach. Największy miał miejsce w 2012 r. Gaszenie trwało wtedy osiem dni. Powołani w śledztwie prokuratury biegli uznali, że przyczyną pożaru było umyślne podpalenie. Sprawców nie udało się jednak ustalić i śledztwo z tego powodu umorzono.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze