Winny, bo jechał na rowerze. "Państwo w Państwie" w Polsat News o 19:30
- Ciało było zmasakrowane - opowiada żona rowerzysty, w którego wjechał kierowca auta. Henryk Sawulski zginął na miejscu, jednak prokuratura umorzyła śledztwo, a kierowca samochodu osobowego nie dostał nawet mandatu. Jak to możliwe, skoro sąd badający sprawę odszkodowania stwierdził, że to kierowca auta jest sprawcą wypadku? "Państwo w Państwie" w Polsat News o godz. 19:30.
Henryk Sawulski był emerytem, dorabiał jako stróż nocny. Do pracy dojeżdżał kilkanaście kilometrów, najczęściej rowerem. Niestety, pewnego dnia nie wrócił do domu. Został niemal rozjechany przez samochód osobowy; zginął na miejscu.
- Jak czytałam sekcje zwłok to mi serce na moment stanęło. Kości miał wszystkie połamane, żebra, nogi ręce, wszystko miał połamane. Ciało było zmasakrowane - opowiada żona, Małgorzata Sawulska.
Oświetlenie mogło być sprawne
Sprawą zajęła się prokuratura, jednak szybko umorzyła śledztwo. Uznano, że jedynym winnym wypadku jest pan Henryk - pomimo tego, że jechał prawidłowo. Miał spowodować wypadek tym, że był niewystarczająco oświetlony.
Biegły stwierdził, że lampka zamontowana w rowerze w chwili wypadku nie działała. Badał jednak rower, a raczej jego pozostałości, już po tragedii. Świadek, który widział pana Henryka wcześniej zeznaje, że w momencie wyjazdu z pracy oświetlenie było sprawne.
- Jak wyjeżdżał to sprawdziliśmy ten rower, pedały zakręcił, sprawdził że światło jest. On był dokładny facet i daję głowę do ścięcia, że to światło miał - twierdzi Wiesław Kowalski.
Nie dostał nawet mandatu
Kierowca samochodu osobowego nie został nawet ukarany mandatem. - W tym stanie prawnym z treści opinii biegłego nie było podstaw do tego, żeby przyjąć iż kierujący pojazdem osobowym, choćby nieumyślnie, doprowadził do wypadku - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej z Elbląga Iwona Piotrowska.
Małgorzata Sawulska walczyła jednak dalej. Postanowiła na drodze cywilnej ubiegać się o odszkodowanie. Tutaj sąd nie miał wątpliwości: kierowca samochodu osobowego spowodował wypadek. Co prawda nie da się ustalić, czy lampka świeciła, jednak kierowca mógł bez problemu zauważyć rowerzystę, choćby przez to, że ten miał odblaski.
- Sąd dopuścił dowód z badania biegłego, który poczynił inne ustalenia niż wcześniejszy. Biegły dostrzegł i uwypuklił w swojej opinii, że oprócz wspomnianego elementu rower ten był również wyposażony w elementy odblaskowe który powodowały, że powinien być dostrzeżony przez kierowcę z odległości 60 metrów - tłumaczy Paweł Urbaniak z Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
Walczyć o dobre imię męża
Po takim wyroku dla Małgorzaty Sawulskiej było oczywiste, że prokuratura wróci do sprawy i jeszcze raz przyjrzy się okolicznościom wypadku. Nic takiego się jednak nie stało, postępowanie nie zostało wznowione. Zdaniem prokuratury to pan Henryk jest winny, że wjechał w niego samochód.
- To psa zabiją i dostają karę, a tu mojego męża zabił i nic nie dostał - oburza się Małgorzata Sawulska. Żona zmarłego zapowiada, że będzie dalej walczyć o dobre imię męża.
Państwo w Państwie, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze