11-latka zniknęła pod taflą wody w Wisłoce, mężczyzna wskoczył na jej ratunek. Obydwoje nie żyją
Dziewczynka w czwartek po południu wpadła do Wisłoki w Jaśle (Podkarpackie). Najpierw z rzeki wyłowiono mężczyznę, który wskoczył na pomoc dziecku. Mimo 40-minutowej reanimacji, nie udało się go uratować. Po dwóch godzinach akcji poszukiwawczej nurkowie wyłowili z wody ciało 11-latki. Dziewczynka nie żyje.
Jak poinformował rzecznik Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle bryg. Wacław Pasterczyk mężczyznę po wyłowieniu z wody reanimowano około 40 minut. - Niestety, nie udało się go uratować; lekarz stwierdził zgon - dodał.
- Dno w tym miejscu jest nierówne, pełno tam wyrw, dołów. Dziecko wpadło do rzeki i porwał je wir. Na pomoc skoczył mężczyzna. Niestety oboje nie żyją - mówił oficer prasowy jasielskiej policji asp. sztabowy Piotr Wojtunik.
Był nad wodą z czwórką dzieci
Jak dowiedział się portal jaslo4u.pl, mężczyzna przebywał nad rzeką z czwórką dzieci. Dziewczynka brodziła w wodzie. W pewnym momencie zniknęła pod taflą wody.
39-letni mężczyzna, mieszkaniec Jasła wskoczył do rzeki, aby ją ratować. Obydwoje zniknęli pod wodą. Nie byli z sobą spokrewnieni.
- Ciała zostaną zabezpieczone celem przeprowadzenia sekcji zwłok. - mówił Wojtunik.
Na miejscu byli m.in. nurkowie z Małopolski
Na miejscu było 6 zastępów strażaków, którzy mieli do dyspozycji łódkę, oraz 4 grupy wodno-nurkowe z Przemyśla, Sanoka i woj. małopolskiego.
Dominika Kopeć z zespołu prasowego KWP w Rzeszowie podała, że dziewczynka miała 11 lat, a mężczyzna - 39.
Zgłoszenie do strażaków wpłynęło około godz. 17. w czwartek.
PAP, jaslo4u.pl
Czytaj więcej
Komentarze