Schetyna o pomyłce europosłów w głosowaniu ws. delegowania pracowników: tutaj problemu nie ma
- Głosowanie to nie problem, bo to ostateczne odbędzie się za trzy tygodnie. W Parlamencie Europejskim jest tak, że można w ciągu kilkunastu godzin poprawić swoje głosowanie, czyli zmienić. U nas albo reasumpcja, albo zostaje takie głosowanie, które jest - stwierdził w programie "Wydarzenia i Opinie" szef PO Grzegorz Schetyna, komentując pomyłkę europosłów w głosowaniu ws. delegowania pracowników.
Parlament Europejski zatwierdził we wtorek w Strasburgu niekorzystne z punktu widzenia polskich przedsiębiorców zmiany dotyczące delegowania pracowników do innych państw UE.
Część polskich europosłów opozycji zagłosowała za, jednak - jak tłumaczą europarlamentarzyści PO - zrobili to przez pomyłkę, bo głosowanie było prowadzone w chaotyczny sposób. Część złożyła korekty do głosowania.
Walczyli "bez wsparcia rządu"
Schetyna ocenił w Polsat News, że "tutaj problemu nie ma". - Szczególnie, że bardzo twardo wszyscy polscy eurodeputowani walczyli o pracowników delegowanych, niestety bez wsparcia rządu. Mówię to z pełną odpowiedzialnością i trochę z przykrością - powiedział szef PO.
Zaznaczył, że "trzeba mieć sojuszników, a nas niestety zostawili i politycy Grupy Wyszehradzkiej i bliskiego sąsiedztwa".
Jak dodał, pomyłka nie ma znaczenia, bo "to głosowanie zostało poprawione, będzie jeszcze jedno, to ostateczne, ale sprawa i tak jest przegrana". - My walczyliśmy, udało nam się zmienić (...) udało nam się to odepchnąć trzy i pół roku temu - zaznaczył Schetyna.
Jak informowało źródło w służbach prasowych PE "głosowania we wtorek w Strasburgu, choć trwały krótko, były prowadzone bardzo chaotycznie przez wiceprzewodniczącego PE". Wielu europosłów krótko po wyjściu z sali plenarnej zorientowało się, że źle oddało głos. Zostały złożone korekty do głosowania w tej sprawie.
Z dokumentów PE wynika, że głos za dyrektywą na sali plenarnej oddali: Jerzy Buzek (PO), Andrzej Grzyb (PSL), Jarosław Kalinowski (PSL), Janusz Lewandowski (PO), Elżbieta Łukacijewska (PO), Jan Olbrycht (PO), Julia Pitera (PO), Adam Szejnfeld (PO), Czesław Siekierski (PSL), Tadeusz Zwiefka (PO), Adam Gierek (SLD), Julia Pitera (PO), Lidia Geringer de Oedenberg (SLD), Bogusław Liberadzki (SLD), Krystyna Łybacka (SLD) oraz Janusz Zemke (SLD).
Możliwe korekty
Przeciw zapisom głosowali natomiast: Danuta Hübner (PO), Danuta Jazłowiecka (PO), Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO), Marek Plura (PO), Dariusz Rosati (PO), Jarosław Wałęsa (PO), Bogdan Wenta (PO) i Bogdan Zdrojewski (PO). Przeciwko zapisom byli też wszyscy głosujący europosłowie PiS.
W dokumentach PE po południu we wtorek pojawiała się korekta głosowania prawie 40 posłów, wśród nich z Polski. Przeciwko dyrektywie, jak wynika z tej korekty, wypowiedzieli się: Grzyb, Lewandowski, Łukacijewska, Pitera, Siekierski, Szejnfeld i Zwiefka. Według źródeł ze służb prasowych PE, w dokumentach mogą się pojawić kolejne korekty, jeśli kolejni europosłowie będą informowali, że błędnie oddali głos.
W głosowaniu 456 eurodeputowanych opowiedziało się za, 147 było przeciw, a 49 wstrzymało się od głosu. 21 czerwca przepisy o delegowaniu mają być ostatecznie przegłosowane przez ministrów do spraw zatrudnienia na posiedzeniu Rady UE w Luksemburgu. Po zatwierdzeniu regulacje mają wejść w życie w połowie 2020 r.
PAP, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze