Sasin o cięciach funduszy unijnych: to dopiero wstępna propozycja
To dopiero wstępna propozycja Komisji Europejskiej dotycząca nowego wieloletniego budżetu UE, a wstępne propozycje mają to do siebie, że są najbardziej niekorzystne - ocenił w środę szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. Będziemy negocjować i rozmawiać - dodał.
Sasin był pytany w Radiu Zet, czy Polska zgodzi się z przedstawioną we wtorek przez Komisję Europejską propozycją, zgodnie z którą Polska ma otrzymać o 19,5 mld euro mniej niż obecnie, w ramach polityki spójności w nowym wieloletnim budżecie UE. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów odparł, że "będziemy negocjować i rozmawiać".
Polska nadal jest największym beneficjentem
- To jest dopiero wstępna propozycja. Wstępne propozycje mają to do siebie, że są najbardziej niekorzystne dla tej strony po drugiej stronie stołu - ocenił.
Dopytywany dlaczego Grecy mają otrzymać większe środki w ramach polityki spójności, Sasin zaznaczył, że "jest to efekt jakiejś filozofii, którą przyjęto". - Głosi ona, że dzisiaj w najgorszej sytuacji są kraje południa Europy - Grecja, Włochy, Hiszpania, to są najwięksi beneficjenci tego nowego spojrzenia na to, jak powinny być te fundusze w UE rozkładane - mówił Sasin.
- My się z tym nie zgadzamy. Nie zgadzamy się przede wszystkim z tym, żeby uznać nasz region - Europę Środkową - jako region, który nie zasługuje już na takie wsparcie jak wcześniej, chociaż Polska w dalszym ciągu, nawet przy tych niekorzystnych propozycjach, jest największym beneficjentem funduszy spójności - podkreślił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
"Propozycja nie znalazła poparcia"
Odnosząc się do kwestii skuteczności działań polskiej dyplomacji w tej sprawie Sasin przypomniał, że Polska jest "tylko jednym z krajów Unii Europejskiej", którego dotyczą cięcia w funduszach unijnych. Jako przykład innego z państw podał Niemcy, które - jak mówił - "mają stracić najwięcej na polityce spójności".
- Nasza propozycja była taka, by wykluczyć (Niemcy - red.) z możliwości korzystania tego funduszu. Fundusz spójności, jak sama nazwa wskazuje jest funduszem, który ma trafiać do regionów, które są najsłabiej rozwinięte. Ta propozycja przynajmniej na tym etapie nie znalazła poparcia. Wtedy dla takich regionów jak Polska mogłoby być tych pieniędzy więcej. Jesteśmy na początku negocjacji. One będą długie i trudne - podkreślił Sasin.
Jak dodał, "nie słyszał nic" o aktywności unijnej komisarz ds. rynku wewnętrznego Elżbiety Bieńkowskiej, która jego zdaniem również "może rozmawiać, przedstawiać argumenty". "Oczekiwalibyśmy od naszych przedstawicieli w instytucjach europejskich, aby również aktywnie się włączyli. Mamy sygnały o tym, jak mocno lobbują komisarze z innych krajów europejskich, m.in. Rumunii i Bułgarii, które są - w świetle tej propozycji - beneficjentami tych zwiększonych funduszy. Ja rozumiem, że są to kraje również słabiej rozwinięte od Polski, ale jednak ta aktywność komisarzy z tych krajów nie jest bez znaczenia" - ocenił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
"Cięcia do przełknięcia"
Pytany o to, jak wysokie cięcia w budżecie były by dla Polski "do przełknięcia", odparł: "To by było kompletnie idiotyczne, gdyby dzisiaj na początku negocjacji mówić, ile jesteśmy w stanie przełknąć". - Nasza propozycja wyjściowa w tej sprawie jest taka, żeby nie było takich cięć. (...) Polski te cięcia nie powinny szczególnie dotyczyć, bo dalej jesteśmy krajem na dorobku, dalej odrabiamy zaległości kilkudziesięciu lat komunizmu - zaznaczył.
Zgodnie z propozycją przedstawioną przez KE, Polska ma otrzymać w nowym wieloletnim budżecie 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie. Zaproponowane przez Komisję nowe zasady przydziału środków w ramach polityki spójności zakładają, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze