Rodzina mówiła, że wyjechała za granicę. 7 lat później odkopano jej zwłoki zawinięte w dywan
Policji i prokuraturze udało się rozwikłać sprawę tajemniczego zniknięcia w 2011 roku mieszkanki Bielska Podlaskiego. Rodzina zapewniała, że wyjechała za granicę i nie ma z nią kontaktu. Niedawno odnaleziono zwłoki kobiety; do aresztu trafił jej mąż podejrzany o zabójstwo.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku i policjantów z tamtejszej komendy wojewódzkiej od kilku lat; w 2016 roku 50-letniemu mężowi zaginionej kobiety postawiony został zarzut zabójstwa, mężczyzna trafił wtedy nawet na krótki czas do aresztu. Wciąż brakowało jednak kluczowego dowodu - ciała zmarłej; po kilku tygodniach podejrzany areszt opuścił.
Gdy 7 lat temu 41-latka z dnia na dzień zniknęła, rodzina mówiła zainteresowanym, m.in. sąsiadom ale i policji, że jest ona za granicą i nie ma z nią kontaktu. Niedawno nowy trop pojawił się po odnalezieniu ciała zakopanego w lesie. Jak podała policja, zwłoki były zawinięte w dywan, znajdowały się głęboko pod ziemią.
Kobieta pchnięta nożem
- Po przeprowadzeniu sekcji zwłok i uzyskaniu opinii biegłego, potwierdzono jej tożsamość i zweryfikowano charakter odniesionych przez nią obrażeń - poinformował we wtorek rzecznik białostockiej prokuratury Łukasz Janyst. Jak powiedział, z ustaleń biegłego wynika, iż kobieta została pchnięta nożem.
Dodał, że na podstawie tych ustaleń ponownie zatrzymano męża zmarłej, zarzut zabójstwa (postawiony mu już wcześniej) został zmodyfikowany o opis związany z tym, że odnaleziono zwłoki. Podejrzany nie przyznaje się, odmówił składania wyjaśnień. Na wniosek prokuratury został tymczasowo aresztowany.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze