W Yad Vashem poprawiono błędny napis dot. "polskiej policji" przed bramą łódzkiego getta

Świat
W Yad Vashem poprawiono błędny napis dot. "polskiej policji" przed bramą łódzkiego getta
Flickr/Dennis Jarvis/CC BY-SA 2.0

Błędny napis na wystawie w Instytucie Yad Vashem dotyczący rzekomej obecności “polskiej policji” w łódzkim getcie został poprawiony - poinformowała w poniedziałek ambasada Polski w Izraelu.

"Błędny napis w Yad Vashem dot. rzekomej obecności »polskiej policji« w łódzkim getcie poprawiony. Teraz zgodnie z faktami historycznymi (napis) brzmi: »niemiecka policja«" - poinformowała na Twitterze polska placówka w Tel Awiwie.

 

 

Wspólnie odwiedzili tamtejsze Muzeum

 

Sprawa błędnego napisu w Yad Vashem pojawiła się w marcu br. podczas pielgrzymki m.in. polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata i weteranów II wojny światowej do Ziemi Świętej. O interwencję polskiej placówki dyplomatycznej poprosił towarzyszący kombatantom ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak.

 

Pielgrzymi wspólnie odwiedzili Instytut Yad Vashem, w tym tamtejsze Muzeum, które przedstawia Zagładę Żydów, m.in. na terenach okupowanej przez Niemców Polski. Podczas zwiedzania na kontrowersyjny napis zwrócił uwagę jeden z weteranów, ppłk Tadeusz Michalski, żołnierz ZWZ-AK i powojennego podziemia niepodległościowego, który w czasie okupacji mieszkał w Łodzi. Napis w języku angielskim głosił m.in., że Niemcy wraz z "polską policją" pilnowali wejścia do łódzkiego getta. Weteran przypomniał, że w Łodzi, wcielonej do III Rzeszy Niemieckiej, w odróżnieniu od Generalnego Gubernatorstwa nie funkcjonowała "polska policja" (określana również jako tzw. policja granatowa; w jęz. niemieckim "Polnische Polizei im Generalgouvernement").

 

- Kiedy zobaczyłem ten napis, poprosiłem o natychmiastową interwencję naszą placówkę dyplomatyczną w Izraelu. Nie zostawimy tej sprawy i zrobimy wszystko, żeby ta informacja została natychmiast zmieniona - mówił wówczas Dziedziczak dziennikarzom.

 

IPN: współuczestnicy zbrodni Rzeszy

 

Temat tzw. policji granatowej pod koniec lutego br. podjął IPN, który wydał oświadczenie "w sprawie zbrodni Rzeszy Niemieckiej w okupowanej Polsce oraz fałszywych informacji pojawiających się w obiegu publicznym". Instytut zwrócił uwagę, że policja ta, złożona w większości z Polaków, w odróżnieniu od niektórych podobnych formacji w okupowanej Europie bezwzględnie podlegała rozkazom cywilnych i policyjno-wojskowych władz niemieckich.

 

"Funkcjonariusze "granatowej policji", podobnie jak funkcjonariusze policji gettowej, którzy z zaangażowaniem uczestniczyli w wyszukiwaniu ludności ukrywającej się przed okupantem i w zwalczaniu działalności "nielegalnej" w gettach i poza gettami, byli współuczestnikami zbrodni Rzeszy Niemieckiej. Przenoszenie odpowiedzialności za udział tych formacji, stworzonych przez Niemców i wypełniających rozkazy Niemców, na ogół narodu polskiego czy ogół narodu żydowskiego z pominięciem Rzeszy Niemieckiej byłby pomniejszaniem odpowiedzialności Rzeszy Niemieckiej za zbrodnie" - przypomnieli historycy.

 

Instytut dodał też, że Polskie Państwo Podziemne wielokrotnie ostrzegało "granatowych" policjantów i innych współpracowników Rzeszy, że będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej za udział w niemieckich zbrodniach na współobywatelach - bez względu na to, jakiej są narodowości.

 

PAP

bas/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie