Niepełnosprawny Jakub Hartwich jest formalnie zatrudniony. "To uspołecznianie" - mówi jego matka
Protestująca w Sejmie Iwona Hartwich przekonywała, że odkąd jej niepełnosprawny syn Jakub, 2,5 roku temu zarejestrował się w Urzędzie Pracy, nie może znaleźć zatrudnienia. Mówiła o tym m.in. w programie "Skandaliści" w Polsat News. Fundacja z Widokiem poinformowała jednak, że Jakub Hartwich jest w niej zatrudniony od 2016 r. - To uspołecznianie, a nie praca zawodowa - tłumaczy jego matka.
- Kuba po skończeniu liceum zarejestrował się w Urzędzie Pracy. Przez 2,5 roku jeździł na tzw. "odhaczanie". On za każdym razem słyszał: nie ma, nie było i nie będzie pracy. A chodziło mu o pracę na pół etatu z asystentem. Po tych 2,5 roku naszego jeżdżenia, powiedział, że nie chce wciąż słyszeć, że nic nie ma. I przestaliśmy jeździć - mówiła Iwona Hartwich w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą w programie "Skandaliści".
Poniżej fragment programu z udziałem Iwony Hartwich:
Obecnie przebywa na urlopie
We wtorek pomagająca niepełnosprawnym Fundacja z Widokiem zamieściła na Facebooku oświadczenie z informacją, że Jakub Hartwich od listopada 2016 r. jest w niej zatrudniony.
"Fundacja oświadcza, że Pan Jakub Hartwich od listopada 2016r. jest zatrudniony w fundacji. Zatrudnienie jest dofinansowane przez PFRON. Obecnie Pan Jakub Hartwich przebywa na urlopie" - oświadczyła Fundacja z Widokiem.
Fundacja prosi też "o uszanowanie jej działań i nieprowadzenie dyskusji dotyczącej obecnego protestu w Sejmie RP na fanpage fb prowadzonym przez fundację oraz w innych mediach" - napisano w oświadczeniu.
"Nie wykonuje tam żadnych czynności"
- To jest uspołecznianie, to nie jest praca zawodowa. Kuba uspołecznia się tam od 2016 r. - skomentowała oświadczenie Fundacji z Widokiem Iwona Hartwich. Wyjaśniła, że jej syn "nie wykonuje tam żadnych czynności oprócz tego, że rozmawia z tymi ludźmi i bywa tam na co dzień". Powiedziała także, że Jakub przebywa tam przez 3,5 godz. dziennie.
- Jest na urlopie bezpłatnym i dostał informację, że już niedługo tam niestety nie będzie uczęszczać - powiedziała. - Będąc w Sejmie Kuba dostał wiadomość, że pieniądze są już tylko na dwa miesiące - dodała.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Okupujący Sejm zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.
Zrealizowano jeden postulat
Protestujący uważają, że rząd PiS zrealizował dotychczas tylko jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z już opublikowaną ustawą renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Opublikowano już także ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących w Sejmie i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
PAP, Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze