Polak wrócił do domu pijany i zadał 11 ciosów nożem włoskiemu ojczymowi
45-letni Sebastian S. wrócił do domu w Fiesse we Włoszech w poniedziałek po godz. 15. Kiedy 74-letni ojczym spojrzał na niego z dezaprobatą, bez zastanowienia sięgnął po nóż leżący na kuchennym stole i zadał mu 11 ciosów. W wyniku odniesionych ran Włoch zmarł. Tragedia rozegrała się na oczach matki Polaka.
Matka mężczyzny związała się z 74-letnim Marino Pellegrinim, byłym kierowcą ciężarówki i rolnikiem z Fiesse (ok. 40 km na południe od Bresci) pod koniec lat 90. Włoch zaadoptował wówczas dwójkę jej dzieci. We wsi nazywany był "dobrym Marino". Podkreślano, że był bardzo spokojnym i życzliwym człowiekiem.
Często wszczynał awantury
Adoptowany przez Włocha Sebastian S. miał zupełnie inną opinię. Sąsiedzi twierdzą, że rodzina miała z nim problemy od zawsze. Często słyszeli awantury, które mężczyzna wszczynał, zwłaszcza, gdy pojawiał się w domu pijany.
Zarówno Polka, jak i ojczym zabójcy, widywani byli z siniakami świadczącymi o pobiciu. Nigdy jednak nie poskarżyli się na 45-latka.
Sebastian S. był już wcześniej karany za nieumyślne zabójstwo. W 2001 r., prowadząc samochód po pijanemu, spowodował wypadek, w którym zginęły dwie osoby.
"Nie wie, dlaczego to zrobił"
Polak przyznał się do zabójstwa ojczyma. Trafił do w aresztu w Brescii.
- Nic nie pamięta, powtarza, że nie wie, dlaczego to zrobił - powiedział w środę Paolo Rossi, obrońca Polaka. Dodał, że pod koniec przesłuchania jego klient wybuchł płaczem. Polak skorzystał z prawa do nieudzielania odpowiedzi.
Adwokat zwrócił również uwagę, że Sebastiana S. ma problemy psychiczne i z tego powodu pobiera zasiłek społeczny.
bresciatoday.it, ilgiorno.it
Czytaj więcej
Komentarze