PFN przegrała w sądzie z dziennikarzem Polsat News. Fundacja zapowiada skargę kasacyjną
"Polska Fundacja Narodowa będzie nadal rozpoznawać wnioski o dostęp do informacji publicznej, jednak skorzysta z prawa do skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego" - poinformowano w środowym komunikacie PFN.
Jesienią ub.r. dziennikarz Polsat News Jan Kunert zaskarżył do sądu decyzję PFN, odmawiającą upublicznienia rejestru wszystkich umów zawieranych przez Fundację. W kwietniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał wyrok, który nakazuje rozpoznanie wniosku o dostęp do informacji publicznej Fundacji, uznając ją za podmiot zobowiązany do rozpoznania takiego wniosku.
"Majątek publiczny nie sensu stricto"
Jak podała PFN, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku WSA Zarząd Fundacji "podziela pogląd, że majątek PFN nie może być traktowany jako publiczny, albowiem nie należy do Skarbu Państwa, a jest własnością Fundacji". "Nie są to środki publiczne w rozumieniu ustawy o finansach publicznych. W decyzji sądu znalazło się sformułowanie »majątek publiczny nie sensu stricto«. Jednakże w ustawie o dostępie do informacji publicznej nie istnieje taka definicja" - zwrócono uwagę w komunikacie.
— Fundacja_PFN 🇵🇱 (@Fundacja_PFN) 23 maja 2018
Według PFN, "wniosek WSA, że Fundacja gospodaruje majątkiem publicznym »nie będącym majątkiem publicznym sensu stricto« stoi w sprzeczności z obowiązującymi przepisami prawa". "W ocenie PFN oderwanym od jakichkolwiek przepisów prawa jest pogląd WSA, że majątek Fundacji, pochodzący z darowizn spółek, w przeważającej mierze jedynie częściowo kontrolowanych przez Skarb Państwa, posiada w dalszym ciągu przymiot »majątku publicznego«. Jest to pogląd sprzeczny wewnętrznie, bowiem na wstępie uzasadnienia orzeczenia WSA podkreślił jednocześnie, iż nie jest to »majątek publiczny sensu stricto«" - czytamy w komunikacie.
Kunert: co jest w tych umowach, że za żadne skarby nie chcecie ich pokazać?
W ocenie PFN, sąd błędnie ustalił również, że minister właściwy ds. Skarbu Państwa i minister właściwy ds. energii "mają możliwość wpływania na wybór członków Fundacji". "Nadzór nad fundacjami ma charakter ustawowy i dotyczy każdej fundacji, niezależnie od prowadzonej działalności. Spotęgowało to wątpliwości Zarządu Fundacji co do podlegania jej ustawie o dostępie do informacji publicznej" - wyjaśniła PFN.
PFN podkreśliła, że nie chce narażać się na konsekwencje błędnego postępowania z wnioskami o dostęp do informacji publicznej. "Dotychczasowe obawy Fundacji związane były z możliwością wystąpienia na drogę sądową i odszkodowawczą przez podmioty zawierające z nią umowy. Mogłoby to nie tylko narazić majątek Fundacji, ale także realizację jej projektów" - czytamy w komunikacie.
Fundacja dodała, że będzie nadal rozpatrywać kierowane do niej wnioski o udostępnienie informacji publicznej.
Dziennikarz Polsat News Jan Kunert napisał na Twitterze, że "komunikat PFN jest kuriozalny". Dodał, że "z jednej strony fundacja daje do zrozumienia, że nie podpada pod ustawę o dostępie do informacji publicznej, a z drugiej pisze, że będzie rozpatrywać wnioski o dostępie do informacji".
W innym tweecie Kunert zapytał: co tam jest takiego w tych umowach, że za żadne skarby nie chcecie ich pokazać?
Bum‼️Tego można się było spodziewać. Polska Fundacja Narodowa przegrała ze mną w WSA, ale idzie w zaparte i odwołuje się do NSA. Co tam jest takiego w tych umowach, że za żadne skarby nie chcecie ich pokazać? https://t.co/q0C3DpENL8
— Jan Kunert (@Jan_Kunert) 23 maja 2018
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej