"Żydowski interes", "ich musi być na wierzchu". Radny PiS ws. współpracy z artystami z Izraela
"Żydowski interes", "ich musi być na wierzchu" - w taki sposób finansowanie współpracy Lublina z artystami z Izraela skomentował lubelski radny PiS Stanisław Brzozowski. Samorządowiec powiedział później, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - "Żydowski interes" to po prostu dobry interes. Przecież mówi się, że ktoś ma "żydowski łeb", czyli "łeb do interesów" - wyjaśnił "Kurierowi Lubelskiemu".
W poniedziałek o godz. 16:30 rozpoczęło się posiedzenie komisji ds. rodziny Rady Miasta Lublina. Radni w pierwszej kolejności zajęli się projektem uchwały w sprawie zmiany w budżecie miasta.
Między samorządowcami wywiązała się dyskusja na temat współpracy artystów z Lublina i Izraela, którzy mieliby wystąpić na Lubelszczyźnie.
"Radny PiS o finansowaniu współpracy Lublina z artystami z Izraela: »żydowski interes«, »ich musi być na wierzchu«. Jeśli to nie antysemityzm, to co?" - zapytał na Twitterze radny PO Michał Krawczyk, który również uczestniczył w posiedzeniu komisji.
Radny PiS o finansowaniu współpracy Lublina z artystami z Izraela: "żydowski interes", "ich musi być na wierzchu". Jeśli to nie antysemityzm, to co?
— Michał Krawczyk (@krawczyk_michal) 21 maja 2018
Okazało się, że radnym mówiącym o "żydowskim interesie" był związany z PiS Stanisław Brzozowski.
"Żydowski łeb, czyli łeb do interesów"
Radny nie zaprzeczył, że wypowiedział się we wspomniany sposób. W rozmowie z "Kurierem Lubelskim" podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
- "Żydowski interes" to po prostu dobry interes. Przecież mówi się, że ktoś ma "żydowski łeb", czyli "łeb do interesów" - wyjaśnił.
Brzozowski dodał, że chciał w ten sposób "wyrazić swoje zastrzeżenia". - Mamy finansować zarówno wyjazd lubelskich artystów do Izraela, jak i występy izraelskich artystów u nas. Nie widzę symetrii - tłumaczył.
Radnego nie dziwi, że polityczny konkurent postanowił nagłośnić sprawę. - Chodzi o pokazanie ludziom: patrzcie, jaki ten Brzozowski wstrętny. Ja się jednak tego nie boję - zapewnił.
"Namnożyło się tego tałatajstwa"
W ubiegły wtorek ten sam radny odniósł się za pośrednictwem Facebooka do sprawy aresztowania posła PO Stanisława Gawłowskiego. Pojawiały się wówczas informacje, że w wynajmowanym przez niego apartamencie miała działać agencja towarzyska. Żona posła stanowczo zaprzeczyła tym doniesieniom.
Radny z Lublina nazwał aferę "burdelową" i, jak stwierdził, "sensu nabiera ponownie program Józefa Piłsudskiego", zawierający się w trzech słowach „bić kur…y i złodziei".
"Niestety od czasów marszałka namnożyło się tego tałatajstwa, bo kure…wo i złodziejstwo popłacało. Jest nadzieja na zmianę. Trzeba jeszcze oczyścić samorządy z aferzystów z układu PO i PSL" - napisał Brzozowski na swoim prywatnym profilu.
Później usunął swój wpis.
Zaproponował odstrzał dzików
Brzozowski zasłynął także listem do byłego już ministra środowiska Jana Szyszki. W lutym 2017 r. radny PiS wystąpił do ministra o pomoc w związku z coraz częstszym występowaniem dzików w centrum Lublina.
"Ja osobiście nie mam wątpliwości, że jedynym skutecznym sposobem uporania się z problemem jest odstrzał tych zwierząt na terenach miejskich. Pewnie powtarzany cyklicznie ze względu na przechodzenie dzikich zwierząt z obszarów spoza miast na tereny miejskie" - zasugerował samorządowiec.
kurierlubelski. plpolsatnews.pl,
Czytaj więcej