Lubelskie: rozbił pożyczone bmw. Tłumaczył, że to przez… antylopę
Prawie 2 promile alkoholu miał zatrzymany nietrzeźwy kierujący. Pochodzący z Tanzanii 34-latek, próbował uciekać przed funkcjonariuszami po tym, jak rozbił pożyczone bmw. Twierdził, że przyczyną zdarzenia była antylopa, która nagle wtargnęła mu na jezdnię. Ponadto mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania. Za swoje czyny będzie odpowiadał przed Sądem.
Do tego zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 13:00. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że w pobliżu stacji paliw przy wyjeździe z Michowa (powiat lubartowski) w przydrożnym rowie znajduje się rozbite bmw. Według relacji świadków, kierujący autem mężczyzna wyszedł z pojazdu i zabierając ze sobą alkohol, udał się w stronę miejscowości Michów.
Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania kierowcy. W trakcie patrolu mundurowi zauważyli opisanego przez świadków mężczyznę, który na widok radiowozu zaczął uciekać.
Antylopa okazała się... sarną
Policjanci zatrzymali go na terenie jednej z posesji. Okazało się, że to pochodzący z Tanzanii 34-latek, mieszkający obecnie w Warszawie. Mężczyzna przyznał się do kierowania bmw, które miał pożyczyć od swojej koleżanki.
Jak oświadczył funkcjonariuszom, rozbił auto gdyż przed pojazd wbiegła mu antylopa i chcąc uniknąć zderzenia ze zwierzęciem, wykonał gwałtowny manewr zjeżdżając do przydrożnego rowu, a następnie uderzając w drzewo. Mężczyzna doprecyzował później, że chodziło mu o sarnę, a nie antylopę.
Mężczyzna nie odniósł żadnych obrażeń. Badanie stanu trzeźwości wykazało prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Ponadto jak się okazało, 34-latek nie miał uprawnień do kierowania. Na swoim koncie ma już przestępstwa przeciwko mieniu i wolności seksualnej.
Za swoje czyny będzie odpowiadał przed sądem.
polsatnews.pl, lublin.wyborcza.pl
Czytaj więcej
Komentarze