"Marcin P. próbował skierować uwagę na M. Tuska, by skompromitować aparat państwowy"
- Marcin P. pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego próbował skierować zainteresowanie medialne na Michała Tuska w celu skompromitowania aparatu państwowego - powiedział w środę przed sejmową komisją ds. Amber Gold b. szef ABW Krzysztof Bondaryk. Transmisja przesłuchania w Polsat News 2 i na polsatnews.pl.
Komisja śledcza ds. Amber Gold rozpoczęła w środę, po godz. 10 przesłuchanie gen. Krzysztofa Bondaryka, który kierował Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego od stycznia 2008 roku do stycznia 2013 roku, czyli w okresie działalności i upadku spółki Amber Gold.
Bondaryk powiedział, że w ABW pracował od listopada 2007 roku, a szefem Agencji był do stycznia 2013 r. Jak mówił, po raz pierwszy dowiedział się o sprawie Amber Gold prawdopodobnie w marcu, kwietniu 2012 r.
- Dochodziły do mnie, tak jak pewnie do wszystkich, sygnały prasowe o otwarciu nowej linii lotniczej (...) w marcu 2012 r. dowiedziałem się o zamiarze powstania nowej linii lotniczej, która miała rozpocząć działalność od 1 kwietnia 2012 r. Zainteresowała mnie ta informacja, poprosiłem podległe mi jednostki analityczne o przygotowanie informacji nt. tej inicjatywy - powiedział Bondaryk.
Jak mówił, bodajże w kwietniu otrzymał informacje, ale "były one powierzchowne i niezadowalające". - W związku z powyższym materiał ten poleciłem pogłębić delegaturze stołecznej (ABW). Stamtąd uzyskałem wiedzę, czym jest OLT, że należy do Amber Gold i że wiedza o właścicielach jest bardzo niewielka. Następnie poleciłem pogłębiać wiedzę - powiedział świadek.
"W 2012 r. udało się stwierdzić, że spółka nie ma złota"
Zaznaczył, że oferta Amber Gold była promowana w mediach i posługiwano się certyfikatami z sugestią, że istnieją zasoby złota odpowiadające lokatom. - W maju 2012 r. delegaturze stołecznej udało się stwierdzić, że nie ma złota, czyli to, co publicznie było oferowane klientom - inwestycje oparte o certyfikat, o złoto, handel, kursy złota czy zyski z tzw. lokat w złoto - prawdopodobnie jest oszustwem - powiedział b. szef ABW.
- I to prawdopodobieństwo skłoniło mnie do podjęcia dalszych działań w kierunku powiadomienia i organów państwa, i prokuratury - powiedział Bondaryk.
Jak mówił, nie wykluczał, że funkcjonariusze przychodzili do niego w różnych sprawach, ale jak mówił, na swoje pytania uzyskiwał niezadowalające odpowiedzi i nakazywał wiedzę pogłębiać.
W maju 2012 r. Krzysztof Bondaryk wysłał notatkę dotycząca Amber Gold m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
"Informacje o działaniach Gdańska dostałem później"
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy pierwsza wiedza nt. Amber Gold, którą "przynieśli" mu funkcjonariusze ABW pochodziła z delegatury gdańskiej czy stołecznej. Bondaryk odpowiedział, że "pierwsza wiedza pochodzi z Centrum Analiz" ABW, ze "standardowych zasobów".
Jak mówił Bondaryk, dziwiło go, że nie ma meldunków na temat działań w tej sprawie, a wiedza jest oparta na "szczątkowych materiałach, częściowo jawnych, częściowo medialnych, częściowo informacji, które nie pochodzą z działań operacyjnych".
Bondaryk powiedział, że kazał się zająć sprawą Amber Gold delegaturze stołecznej ABW. - I rozumiałem, że delegatura stołeczna będzie tą kwestie wyjaśniać - dodał.
Świadek był dopytywany, kiedy dowiedział się, że ABW z Gdańska od sierpnia 2011 r. zbierała i posiadała informacje o OLT i Amber Gold.
- Informacje, które otrzymywałem zakładały, że o Amber Gold i o braku złota zajmuje się delegatura warszawska, natomiast Gdańsk po pewnym czasie złożył wyjaśnienia w tej sprawie i wtedy otrzymałem informacje o działaniach Gdańska, ale to było później - zaznaczył Bondaryk.
"Wiedza z 2011 to były informacje niepotwierdzone"
Następnie Wassermann pytała o informację przedstawioną Sejmowi w 2012 r. przez ówczesnego ministra koordynatora Jacka Cichockiego nt. Amber Gold. Przewodnicząca komisji chciała wiedzieć, na jakiej podstawie w sierpniu 2012 r. Cichocki powiedział, że ABW zajmuje się sprawą od marca 2012 r., chociaż bez wątpienia pierwsze działania były w sierpniu 2011 roku.
Bondaryk podkreślił, że w 2012 r. ABW przygotowała na potrzeby ministra koordynatora i komisji ds. służb specjalnych kalendarium działań ABW w tej sprawie. - Przygotowując to kalendarium uznałem, że moje działania w marcu i kwietniu rozpoczęły faktyczna działalność ABW w tej sprawie, bo szef Agencji przesądził o zajęciu się tą sprawą - powiedział Bondaryk.
Wassermann oceniła jednak, że wprowadzono posłów i opinie publiczną w błąd. - W tym kalendarium jest informacja, że ABW weszła w posiadanie (informacji) i zaczęła działania w marcu 2012 r., a to jest po prostu nieprawda - powiedziała szefowa komisji.
Bondaryk stwierdził, że Wassermann mówi nieprawdę; w odpowiedzi przewodnicząca komisji pytała, czy kwestionuje on fakt m.in., że w 2011 r,. w Gdańsku powstały notatki i pozyskano pierwsze informacje "wyprzedzające", że powstanie linia lotnicza OLT w "celu przestępczym"; czy kwestionuje fakt, że w 2011 ABW wiedziała, że szef Amber Gold Marcin P. jest wielokrotnie karany; czy kwestionuje, że ABW miała informacje, że Amber Gold jest "na czarnej liście" nadzoru finansowego i według KNF prowadzi działalność parabankową.
- Kwestionuje informację, że to jest wiedza, były to informacje, prawdopodobnie, bo ich nie znałem ówcześnie, na poziomie funkcjonariusza i jego bezpośredniego przełożonego. Dokonywał takich lub innych ocen, o których nie poinformowano przełożonych wyższego rzędu - powiedział Bondaryk.
Podkreślał, że były to informacje jednoźródłowe, niepotwierdzone, niezweryfikowane.
"Rozmowa z premierem po publikacji prasowej na temat współpracy"
Wiceprzewodniczący komisji Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał, skąd świadek dowiedział się o współpracy Michała Tuska z liniami OLT Express.
Bondaryk odpowiedział, że "z tego co pamięta taką wiedzę pozyskał z działań służbowych" od jednego z dyrektorów ABW.
- Na pewno była to wiedza, która była uzyskana w pakiecie informacji związanych z zagrożeniem wycieku oraz prowokacjami, które pan Marcin P. próbował wykonać wobec Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i opinii publicznej z użyciem faktu, że zatrudniał na umowę zlecenie pana Michała Tuska. Było to prawdopodobnie na początku sierpnia (2012 r.) - powiedział.
Rzymkowski chciał się dowiedzieć od świadka, kiedy pierwszy raz rozmawiał z Donaldem Tuskiem na temat współpracy Michała Tuska z OLT Express. Bondaryk odpowiedział, że z Donaldem Tuskiem rozmawiał na temat Amber Gold i OLT. Świadek przyznał, że było to w sierpniu 2012 r. po opublikowaniu informacji prasowej na temat tej współpracy.
"Być może wystąpił wątek Michała Tuska"
Rzymkowski stwierdził, że "świadek wcześniej nie poinformował (Donalda Tuska - red.), choć wiedzę miał iż przedmiotem rozmów Marcina P. ze współpracownikami jest próba wywarcia presji i granie kartą Michała Tuska". Bondaryk odpowiedział, że "nie poinformował, bo nie wiedział".
Były szef ABW zeznał, że kiedy się dowiedział o współpracy Michała Tuska z OLT Express premiera nie było w kraju.
- W mojej ocenie pan Marcin P., również pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego postanowił rozegrać tę kartę medialną kierując ogromne zainteresowanie i polityczne, i medialne, i społeczne na syna premiera, to jest oczywiste, w celu skompromitowania aparatu państwowego - powiedział Bondaryk.
Na pytanie, jak wyglądała rozmowa z premierem Tuskiem Bondaryk powtórzył, że z szefem rządu rozmawiał na temat działań ABW ws. Amber Gold. Zapytany, jakie informacje przekazał Donaldowi Tuskowi ws. jego syna, Bondaryk odpowiedział, że "w kontekście syna nie przekazywał mu" informacji.
Świadek dodał, że "być może wystąpił wątek Michała Tuska", ale nie pamięta reakcji premiera.
"Nacisk ABW na prokuraturę na granicy dopuszczalności"
Poseł PO Krzysztof Brejza pytał m.in. o pracę prokuratury ws. Amber Gold.
Bondaryk powiedział, że po dwóch rozmowach z prokuratorem generalnym miał nadzieję, że prokuratura intensywnie razem z ABW zajmie się tym tematem. - Spodziewałem się, przynajmniej tak liczyłem na to, że w ciągu dwóch miesięcy zlikwidujemy ten problem - powiedział Bondaryk.
Podkreślił, że celem ABW było szybkie działanie i Agencja starała się bardzo mocno współpracować z prokuraturą.
- My byliśmy przygotowani do szybkich realizacji i zabezpieczenia materiałów procesowych, ze strony prokuratury niestety był ciągły, nie chcę powiedzieć, jakaś obstrukcja, ale generalnie stawiano terminy bardziej odległe - powiedział Bondaryk.
Dlatego, jak mówił, po interwencjach dyrektorów ABW zdecydował się na kolejną interwencję i spotkanie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. - Chodziło o kwestię skutecznego przerwania działalności przestępczej - podkreślił Bondaryk.
- Skutkiem tej interwencji była narada w Prokuraturze Generalnej z udziałem prokuratorów z Gdańska i funkcjonariuszy ABW w kontekście realizacyjnym - powiedział Bondaryk.
Podkreślił, że prokurator jest decydujący dla postępowania i dla realizacji działań. - Nacisk ze strony Agencji i tak był bardzo mocny, można powiedzieć na granicy dopuszczalności - podkreślił Bondaryk.
Bondaryk: pismo z KNF nie dotarło, jestem troszeczkę zawiedziony
Krzysztof Brejza pytał też świadka o pismo z 24 listopada 2011 r. wysłane przez ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka (szef KNF w l.2011-2016) do ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ostrzegające o działalności Amber Gold.
Bondaryk zeznał, że tego typu pisma nie otrzymał z KNF, czym jest "troszeczkę zawiedziony". Jak mówił, było ustalenie, że KNF będzie informować ABW o ważnych dla państwa "zdarzeniach z rynku finansowego, na które zwracają uwagę".
Świadek zeznał, że pamięta wiele informacji, które b. szef KNF Stanisław Kluza (kierował KNF w l.2006-2011) przysyłał mu na temat SKOK-ów. - Natomiast niestety ani pan Kluza, ani pan Jakubiak nie poinformowali ABW o ich pojęciu sprawy Amber Gold, chociaż złożyli zawiadomienie, co się bardzo chwali - zaznaczył Bondaryk.
Brejza dopytywał, czy takie pismo, na dziesięć miesięcy przed upadkiem Amber Gold, powinno trafić do adresata, czyli prokuratora generalnego. - Oczywiście (...) niewątpliwie pismo tej wagi powinno być przeczytane w prokuraturze, nie powinno być zlekceważone, nie powinno być odesłane w kosmos - powiedział świadek.
Brejza wyjaśnił, że wiceszef sekretariatu prokuratora generalnego nie przedstawił tego pisma i zdecydował o przekazaniu go do Departamentu Postepowań Przygotowawczych, dalej spłynęło do Gdańska do prokuratury apelacyjnej i prokuratury okręgowej.
Firma oszukała w sumie niemal 19 tys. klientów
Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.
Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze