"Nie mogę w to uwierzyć, jestem przejechany przez walec". Kusznierewicz o zerwaniu umowy przez PFN
- Wydarzenia ostatniego miesiąca poderwały zaufanie Polskiej Fundacji Narodowej do Fundacji Navigare. Po otrzymaniu rozliczenia pierwszej transzy funduszy okazało się, że pozycje zawarte w tych dokumentach budzą poważne wątpliwości - powiedział Maciej Świrski z zarządu PFN. - Wszystkie decyzje finansowe zostały uzgodnione z PFN - w ten sposób w Polsat News odpierał zarzuty Mateusz Kusznierewicz.
Pod koniec marca Polska Fundacja Narodowa, która jest partnerem strategicznym projektu żeglarskiego "Polska100", poinformowała na swojej stronie internetowej, że w czerwcu oceaniczny jacht regatowy dowodzony przez Mateusza Kusznierewicza wyruszy w rejs dookoła świata. Według PFN, w ciągu dwóch lat załoga miała odwiedzić 100 portów na pięciu kontynentach, pokonując ponad 40 tys. mil morskich.
"Prawie 24 proc. tej pierwszej dotacji przeznaczone zostało na wynagrodzenia dla managementu"
- Ten projekt miał być realizowany z panem Mateuszem Kusznierewiczem i Fundacją Navigare jako operatorem projektu. Niestety wydarzenia ostatniego miesiąca poderwały zaufanie Polskiej Fundacji Narodowej do Fundacji i do pana Kusznierewicza. Wynika to z faktu, że po otrzymaniu rozliczenia pierwszej transzy funduszy, które zostały przekazane z PFN do Fundacji Navigare okazało się, że pozycje zawarte w tych dokumentach finansowych, wydatkowania tej dotacji budzą bardzo poważne wątpliwości" - mówił dziennikarzom we wtorek Maciej Świrski z zarządu PFN.
Jak relacjonował, okazało się także, że Fundacja Navigare nie zapłaciła części wynagrodzeń załodze, która pracowała przy budowie jachtu. - Natomiast Fundacja Navigare opłaciła faktury wynagrodzeń przedsiębiorstw należących lub powiązanych z p. Piotrem Obidzińskim i Mateuszem Kusznierewiczem. Czyli mamy sytuację, że pracownicy, załoga jachtu nie otrzymują częściowo wynagrodzenia, natomiast management Fundacji Navigare otrzymuje wynagrodzenie i to w bardzo wysokim stopniu, bo prawie 24 proc. tej pierwszej dotacji przeznaczone zostało na wynagrodzenia dla managementu - powiedział Świrski.
- W związku z tym po prostu jesteśmy zawiedzeni, bo wydawało nam się, że pozycja p. Mateusza Kusznierewicza jako mistrza olimpijskiego, który miał być liderem tego projektu gwarantuje postępowanie zgodne w pewnymi przynajmniej minimalnymi standardami. A okazuje się, że nie i w związku z tym postanowiliśmy zakończyć współpracę z p. Mateuszem Kusznierewiczem i Fundacją Navigare - podkreślił.
"Jesteśmy pełni optymizmu, jeżeli chodzi o wynik tego projektu"
Zaznaczył równocześnie, że projekt będzie kontynuowany i w jego ramach po raz pierwszy tego typu polska łódź będzie brała udział w największych regatach na świecie. - W związku z tym jesteśmy pełni optymizmu, jeżeli chodzi o wynik tego projektu. Natomiast niestety z wielkim żalem i zawodem musimy zaprzestać współpracy z p. Mateuszem Kusznierewiczem i Fundacją Navigare - zaakcentował Świrski.
Dopytywany o kwestie finansowe zaznaczył, że zgodnie z harmonogramem projektu pierwsza transza została wypłacona Fundacji Navigare. - Dostaliśmy rozliczenie w pewnym powiedzmy chaosie (...) W związku z czym postanowiliśmy wezwać Fundację Navigare, żeby zwróciła te kwoty, które według nas są nienależnie wypłacone do budżetu projektu. A po drugie postanowiliśmy wezwać Fundację Navigare, żeby przedstawiła nam rozliczenie finansowe w sposób właściwy, czyli opisane dokumenty tak, żeby to była prawdziwa dokumentacja rozliczeniowa, a nie jakaś improwizacja Fundacji - mówił.
Kusznierewicz: nikt z załogi nie dostał wynagrodzenia już od 2 miesięcy
- My ponieśliśmy koszty, za zgodą PFN, na remont jachtu, jachtu, który nie został jeszcze wtedy zakupiony, nadal nie jest. Wzięliśmy te pieniądze, które miały być przeznaczone na wynagrodzenie załogi, na remont jachtu. Więc wszystko to, co zostało wyrzucone w stronę mnie i osób, które były zaangażowane w ten projekt... jest, moim zdaniem, nadużyciem - powiedział Kusznierewicz w programie "Wydarzenia i Opinie" w Polsat News.
- Nikt z załogi nie dostał wynagrodzenia już od 2 miesięcy. I my o tym informowaliśmy już od dawna PFN, bo część pierwszej transzy wydaliśmy na remont jachtu. Z resztą za zgodą PFN. Mamy to na mailach, na dokumentach. Wszystko było bardzo przejrzyste, aż do momentu, kiedy nastąpiła decyzja o zakończeniu projektu. Wyrzuceniu mnie z mojego projektu - dodał Kusznierewicz w rozmowie z Dorotą Gawryluk.
PAP, Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej