"Pogwałcenie fundamentalnego prawa do życia". Zespół Episkopatu ws. Alfiego Evansa
"Występujemy w obronie fundamentalnego prawa do życia Alfiego Evansa; odłączenie go od aparatury wspomagającej pracę płuc było aktem zabójstwa dziecka" - napisali eksperci z Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w komunikacie.
Jak zaznaczyli członkowie Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych, który w piątek obradował w Warszawie, solidaryzują się z rodzicami małego pacjenta, którzy "stają się ofiarami bezdusznej normy prawnej".
"Świętość ludzkiego życia zajmuje naczelne miejsce"
Przebywający w szpitalu Alder Hey w Liverpoolu od grudnia 2016 r. Alfie Evans cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną, która - jak ocenili brytyjscy lekarze - doprowadziła do nieodwracalnych i "katastrofalnych" zmian w mózgu, wykluczających nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.
Zdaniem autorów komunikatu, "godność osobowa każdego człowieka oraz świętość ludzkiego życia zajmuje naczelne miejsce", a zwłaszcza "godność i życie istot najmniejszych i najsłabszych, zwłaszcza bezsilnego dziecka, które nie jest zdolne do upominania się o zagwarantowanie mu należnego miejsca w życiu społeczności".
Przypomnieli, że prawa te zostały zawarte w aktach prawa międzynarodowego takich jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Konwencja praw dziecka czy Europejska Konwencja o prawach człowieka i biomedycynie.
- Z powyższych przesłanek wynika bezwzględny obowiązek troski o życie Alfiego i pacjentów w podobnym stanie zdrowia. Odłączenie go od aparatury wspomagającej pracę płuc było z punktu widzenia przewidywalnego skutku aktem zabójstwa dziecka, nie zaś dopuszczalnym moralnie i prawnie odstąpieniem od terapii uporczywej. W każdym jednym przypadku było aktem pogwałcenia jego fundamentalnego prawa do życia - ocenili autorzy komunikatu.
"Trzeba szukać przyczyn choroby i metod leczenia"
Ich zdaniem, "troska o pacjenta (...) stanowi obowiązek moralny". - W zakres tej opieki we współczesnej medycynie wchodzi nie tylko nawadnianie i odżywianie, ale także wentylacja, jak długo organizm pacjenta jest zdolny do życia, a zatem do czasu, gdy właściwe mu procesy nie są wyłącznie efektem wymuszania za pomocą zabiegów medycznych - zaznaczyli.
Dodali, że ma to miejsce w przypadku "śmierci mózgowej lub osiągnięcia przez organizm swego naturalnego kresu". W opinii członków Zespołu KEP ds. Bioetycznych, stan Alfiego Evansa nie jest porównywalny z tymi sytuacjami.
Ponadto - jak czytamy w komunikacie - "troska o dobro chłopca wymaga poszukiwania przyczyn jego choroby i metod leczenia". - W przypadku braku precyzyjnej diagnozy i braku wiedzy o etiologii schorzenia nie można w sposób kompetentny wypowiadać się o prognozie rozwoju choroby. Rokowanie jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne, gdy dotyczy młodego, rozwijającego się organizmu. Należy zawsze rozważyć, czy poszerzenie konsylium lekarskiego o dodatkowe specjalizacje nie zwiększy szansy na pozyskanie diagnozy i sformułowanie dalszego postępowania terapeutycznego - zaapelowali autorzy stanowiska.
"System prawny zobowiązany jest do poszanowanie godności człowieka"
Jednocześnie podkreślili, że stan zdrowia Alfiego upoważnia rodziców, do "poszukiwania alternatywnych rozwiązań terapeutycznych, nawet jeżeli miałyby one tylko charakter eksperymentalny, a więc z trudnym do przewidzenia skutkiem".
Autorzy komunikatu wyjaśnili, że "system prawny jest zobowiązany do bezwzględnego rozpoznania i poszanowania godności człowieka jako kategorii fundamentalnej". W praktyce oznacza to m.in. obowiązek ratowania życia i podejmowania działań terapeutycznych, o ile nie sprzeciwi się temu pacjent, obowiązek podejmowania działań minimalizujących ból, dyskomfort fizyczny i psychiczny oraz obowiązek zapewnienia godnych warunków.
Odstąpienie od działań terapeutycznych jest dopuszczalne prawnie - według ekspertów KEP - jedynie w przypadku tzw. uporczywej terapii - czyli w sytuacji, gdyby "wiązały się one z nadmiernymi, nieproporcjonalnymi dolegliwościami dla pacjenta lub gdy nie można by ich ocenić jako czynności ratujących życie wobec tego, że przedłużają one jedynie stan agonalny". Niemniej, odstąpienie od działań terapeutycznych lub asystujących "nie może nastąpić w sposób powodujący cierpienie pacjenta".
"W tym przypadku trzeba odnieść się nie tylko do aspektu medycznego"
W komunikacie czytamy, że w wyroku sądu w sprawie Alfiego Evansa zastosowano "odmienne zasady", zgodnie z którymi ocena, czy dalsza terapia jest w interesie pacjenta, "wymaga odniesienia się nie tylko do aspektu medycznego, ale również społecznego i psychologicznego".
"Do kryteriów, które bierze się pod ocenę określając, czy w interesie dziecka jest dalsza terapia należy to, czy możliwe będzie uczestniczenie przez nie w relacjach z otoczeniem, (...) oraz czy prawdopodobne jest reagowanie na bodźce zewnętrzne, dzięki czemu dziecko będzie czerpać satysfakcję lub poczucie komfortu z relacji z otoczeniem(...). W szczególności rozstrzygające jest to, czy pacjent będzie zdolny odczuwać podstawowe dobrodziejstwa, jakie przynosi życie, w tym doświadczać miłości, posiadać świadomość własnej tożsamości, czy zachować zdolności poznawcze" - napisali członkowie Zespołu KEP ds. Bioetycznych.
Zespół Ekspertów podkreślił, że tak rozumiane normy prawne zakładają rozróżnienie życia, które jest wartościowe, od tego, które takim nie jest, bowiem "pozbawiono je podstawowego wymiaru relacyjnego, jakim jest samoświadomość, zdolność do interakcji i pozostałych przejawów udziału w otaczającej rzeczywistości".
"Pozbawianie życia pacjenta w takich okolicznościach to eutanazja"
"Legalność decydowania o tym, czy dalsza terapia danego pacjenta jest w jego interesie ze względu na zdolność tego pacjenta do konkretnego sposobu przeżywania świata jest wysoce wątpliwa moralnie (...). Pozbawienie życia pacjenta w takich okolicznościach prawidłowo powinno być pojmowane jako eutanazja lub zabójstwo" - czytamy w komunikacie.
Jego autorzy wyjaśnili, że w przypadku Alfiego Evansa decyzja o zaprzestaniu wspomagania oddychania, odżywiania i nawadniana nastąpiła z uzasadnieniem, że jego mózg z nieustalonych przyczyn uległ uszkodzeniu, w wyniku czego pacjent nie może samodzielnie oddychać, pić i jeść, jak też, że nie ma nadziei na poprawę jego stanu ani dalszych sensownych metod diagnostycznych.
"Obecnie już wiadomo, że część twierdzeń lekarzy, jak choćby to, że dziecko jest w pełni zależne od mechanicznej wentylacji, okazała się mylna" - napisali eksperci.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze