Sąd umorzył sprawę blokujących marsz smoleński. Jednym z obwinionych był Władysław Frasyniuk
Warszawski sąd rejonowy umorzył w czwartek sprawę 22 osób - w tym Władysława Frasyniuka - obwinionych o blokowanie comiesięcznego marszu smoleńskiego 10 czerwca zeszłego roku. W postanowieniu sąd wskazał, że działanie obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia.
- Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym kraju jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji - wskazał w uzasadnieniu decyzji sędzia Łukasz Biliński. Jak dodał zachowanie obwinionych należy ocenić "przez pryzmat konstytucyjnej wolności wyrażania swych poglądów".
Sędzia podkreślił jednocześnie, że "w przypadku, gdy spór ma charakter pokojowy, to kontrmanifestacja w przestrzeni publicznej nie jest niczym nagannym", a sięganie po środki prawne i kodeksowe "powinno być ostatecznością".
Ponadto - jak wskazał sędzia - zachowanie obwinionych "determinowała wola wyrażenia własnej opinii", a nie faktyczna wola zakłócenia przebiegu manifestacji smoleńskiej, ochranianej przez siły policyjne "kilkukrotnie większe, niż liczba protestujących" kontrmanifestantów. W ocenie sądu, protest obwinionych należy postrzegać w kontekście sprzeciwu wobec wprowadzonego nowego modelu zgromadzeń, w tym zgromadzeń cyklicznych.
Postanowienie sądu jest nieprawomocne, oskarżycielem w sprawie była policja, której przedstawiciel nie był obecny w sądzie.
Przed południem w czwartek, podczas posiedzenia sądu, obwinieni i ich obrońcy mówili, że ich zachowanie było przejawem "obywatelskiego nieposłuszeństwa", protest był pokojowy, a przepisy dotyczące zgromadzeń cyklicznych - ich zdaniem - są sprzeczne z konstytucją. - Nie ma powiązania czasowego między protestem, w którym uczestniczył mój klient, a samym momentem przemarszu smoleńskiego. Protestujący usunięci zostali znacznie wcześniej, a nie ma możliwości blokowania, gdy marsz jeszcze nie idzie - wskazywał obrońca Frasyniuka mec. Piotr Schramm.
Usiedli na jezdni
Sprawa dotyczyła incydentów, do których doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Jak informowała policja, zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów - których usunęli policjanci - był m.in. opozycjonista z czasów PRL Władysław Frasyniuk.
Frasyniuk (oraz pozostali obwinieni) - w związku z tym zdarzeniem - usłyszał m.in. zarzut z Kodeksu wykroczeń dotyczący przeszkadzania w przebiegu legalnego zgromadzenia, a także zarzut niezastosowania się do poleceń przewodniczącego tego zgromadzenia. Grozi za to ograniczenie wolności lub grzywna.
Równocześnie trwa inne postępowanie wobec Frasyniuka związane z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku. W połowie lutego Frasyniuk został zatrzymany przez policję w swoim domu we Wrocławiu. Następnie zawieziono go do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy, gdzie prokurator warszawskiej prokuratury okręgowej przedstawił mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie i przesłuchał go w charakterze podejrzanego. Przesłuchanie trwało 10 minut, po czym Frasyniuk został zwolniony do domu.
PAP
Czytaj więcej