Po śmierci Polki w Holandii sąd skazał jej partnera na prace społeczne
27-letni Ernest K. był podejrzewany o przyczynienie się do śmierci 25-letniej Aleksandry G. - o morderstwo lub pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Para mieszkała razem w hotelu w Maarsbergen w Holandii. Sąd uznał jednak, że za spowodowanie śmierci kobiety nie można go skazać, bo choć wprawdzie uderzył Aleksandrę G, to później kilka razy przewróciła się ona sama.
Ciało Aleksandry G. znaleziono w połowie lipca 2017 r. w jej pokoju w hotelu robotniczym w Maarsbergen w środkowej Holandii.
Jak ustalono, wcześniej 25-latka i jej o dwa lata starszy partner Ernest K. pili alkohol w towarzystwie innej pary.
Gwałtowna kłótnia z zazdrości
Między Aleksandrą i Ernestem doszło w pewnej chwili do gwałtownej kłótni. Oskarżony zeznał w sądzie, że jego partnerka była zazdrosna, zarzucała mu, że za bardzo interesuje się kobietą, z którą biesiadowali.
Kamery hotelowego monitoringu nagrały, jak oskarżony uderza Aleksandrę G. płaską dłonią i ciągnie za włosy, a następnie popycha. 25-latka upadła, a później przewróciła się sama jeszcze kilka razy, co najmniej raz uderzyła głową o podłogę.
Oskarżony przekonał sąd, że gdy kładł się spać ok. godz. 5:30, jego partnerka jeszcze nie spała. Kiedy się obudził po południu Aleksandra G. już nie żyła.
Napadł, ale nie zabił
Badania wykazały, że kobieta zmarła z powodu krwiaka mózgu. Sąd uznał, że obrażenia mogły powstać w wyniku przewrócenia się kobiety, a kilka razy przewróciła się sama.
Zdaniem sądu nie da się więc udowodnić, że to upadek po popchnięciu przez oskarżonego spowodował krwiaka.
Wydając wyrok sędzia przyznał jednak, że Ernest K. odpowiedzialny jest za napaść i za to wymierzył mu karę 60 godzin prac społecznych.
ad.nl, rtvutrecht.nl
Komentarze