Salah Abdeslam, organizator zamachów w Paryżu, skazany na 20 lat więzienia
Salah Abdeslam został w poniedziałek skazany przez belgijski sąd na 20 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa policjantów w Brukseli w 2016 roku. Wyrok dotyczy strzelaniny, do której doszło podczas policyjnej obławy po zamachach w Paryżu z 2015 roku.
Abdeslam jest jedynym żyjącym członkiem grupy dżihadystów, która dokonała zamachów terrorystycznych w stolicy Francji 13 listopada 2015 roku; zginęło w nich 130 osób. Po ogłoszeniu wyroku jego obrońca przekonywał, że w sprawie popełniono błędy proceduralne, i domagał się zwolnienia swojego klienta. Sąd odrzucił tę argumentację.
28-letni dżihadysta, obywatel francuski urodzony i wychowany w rodzinie marokańskich imigrantów w Brukseli, nie był obecny na sali sądowej podczas odczytywania wyroku. Przebywa we francuskim więzieniu, gdzie czeka na rozpoczęcie procesu w sprawie swojego udziału w ataku paryskim.
Mieli zamiar tworzyć grupę terrorystyczną
Sąd w Brukseli wydał w poniedziałek taki sam wyrok wobec wspólnika Abdeslama, 24-letniego Tunezyjczyka Sofiena Ayariego. Prokuratura zażądała kary 20 lat więzienia dla obu mężczyzn za próbę zabójstwa policjantów w kontekście działań terrorystycznych i nielegalne posiadanie broni. Do strzelaniny doszło w czasie, gdy Abdeslam był najbardziej poszukiwanym przestępcą w Europie. Sąd uznał, że Abdeslam i Ayari wraz z Algierczykiem Mohamedem Belkaidem połączyli siły "w akcie usiłowania zabójstwa o charakterze terrorystycznym".
Do zdarzenia doszło 15 marca 2016 roku podczas rutynowej policyjnej kontroli w mieszkaniu w brukselskiej dzielnicy Forest, gdzie dżihadyści się ukrywali. Według prokuratury Abdeslam i Ayari uciekli, zostawiając na miejscu 35-letniego Belkaida, który ochraniał ich, strzelając z automatu Kałasznikowa. Został on zastrzelony przez policjantów; trzech funkcjonariuszy odniosło obrażenia.
Według sądu jest jasne, że Abdeslam i Ayari mieli zamiar tworzyć grupę terrorystyczną i bronić się w przypadku interwencji policji. W związku z tym, że "przewidzieli interwencję policji", ustalili również plany działania na taką okoliczność, co - jak zaznaczył sąd - jest działaniem z premedytacją. Trzy dni po strzelaninie Abdeslam został postrzelony w nogę w jednym z mieszkań podczas kolejnej obławy policyjnej w brukselskiej dzielnicy Molenbeek i aresztowany.
Cztery dni później terroryści z dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS) dokonali zamachów na lotnisku i w metrze w Brukseli, zabijając 32 osoby. Według władz powodem zamachu były obawy brukselskiej siatki, że aresztowany może zdradzić ich plan podczas śledztwa.
Jego kamizelka z ładunkami wybuchowymi nie zadziałała
Sąd uznał, że skazani mają również zapłacić 315 tys. euro poważnie rannemu w strzelaninie policjantowi, 142 tys. euro na rzecz państwa belgijskiego oraz 10-15 tys. euro dla innych rannych policjantów.
Orzeczenie brukselskiego sądu wobec Abdeslama jest preludium do działań wymiaru sprawiedliwości we Francji. Tam proces ma się zacząć najwcześniej w przyszłym roku. Obrońcy Abdeslama przyznają, że przebywał on w Paryżu 13 listopada 2015 roku, gdy zamachowcy zaatakowali salę koncertową Bataclan, stadion narodowy i kawiarnie oraz restauracje.
Starszy brat Abdeslama, z którym prowadził bar w Brukseli, wysadził się wówczas w powietrze. Prokuratorzy są przekonani, że młodszy Abdeslam, którego oskarżają o logistyczne przygotowanie ataku, w tym przewożenie bojowników z Syrii przez Europę, miał podzielić jego los, ale jego kamizelka z ładunkami wybuchowymi nie zadziałała.
Nie jest jasne, jak bracia, którzy wywodzili się ze świeckiego środowiska i w przeszłości popełniali drobne przestępstwa, stali się ważnymi członkami komórek IS w Belgii i Francji.
Abdeslam, który w lutym został dowieziony przed sąd w Brukseli, odmówił odpowiedzi na pytania twierdząc, że jego milczenie jest jego obroną. - Pokładam ufność w moim Panu. (...) Widzę, że muzułmanie są osądzani i traktowani w najgorszy sposób. Nie ma domniemania niewinności. Nie boję się was ani waszych sojuszników. Ufam Allahowi - powiedział wówczas.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze