Zarzut usiłowania zabójstwa dla mężczyzny, który pobił 21-latka i zostawił go na ulicy
26-letni Krzysztof M., który miał brutalnie pobić młodszego od siebie mężczyznę na ulicy w Poznaniu, był zaskoczony, gdy do jego mieszkania weszli policjanci. Pół roku temu M. zaatakował 21-latka. Pobił go i zostawił na ulicy. Chwilę później po leżącym na jezdni młodym mężczyźnie przejechał samochód.
Krzysztof M. ukrywał się przez pół roku. Policjanci zatrzymali go w Plewiskach pod Poznaniem, w wynajętym przez niego mieszkaniu.
Tożsamość poszukiwanego ustalono w styczniu, ale funkcjonariusze nie ujawniali informacji na ten temat, żeby go nie spłoszyć.
Podejrzany przyznał, że bił bez powodu, ale powiedział, że "nie chciał zabić". Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i grozi mu dożywocie. Według biegłych obrażenia zadane przez M. realnie zagrażały życiu 21-latka. Krzysztof M. już wcześniej odbywał wyrok za pobicie.
Kobieta, która przejechała po pobitym i nie zatrzymała się, usłyszała zarzut nieudzielenia pomocy. Zeznała, że nie zauważyła żadnej przeszkody.
Zbiórka na rehabilitację
21-letni Albert Radomski przebywa w domu, zajmują się nim rodzice. Chłopak może już przełykać, porusza rękoma i nogami, samodzielnie oddycha przez 2-3 godziny dziennie. Jest rehabilitowany.
"Albert był młodym człowiekiem z pasjami, kochał jazdę na deskorolce, osiągał nawet sukcesy w tej dziedzinie, jeden brutalny atak odebrał mu wszystko. Rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji, już przed wypadkiem sytuacja materialna nie była najlepsza, jest jeszcze w domu młodszy brat Alberta. Jego życie trwa i choć lekarze nie dawali mu szans, mama widzi, że jest lepiej" - pisali organizatorzy zbiórki dla pobitego chłopaka na portalu siepomaga.pl.
Darczyńcy wpłacili ponad 250 tys. zł na leczenie Alberta.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze