Putin: naloty na Syrię to akt agresji wobec suwerennego państwa
Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał naloty koalicji zachodniej w Syrii "aktem agresji przeciwko suwerennemu państwu". Oświadczył również, że działania USA "pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii" i mogą wywołać nową falę uchodźców z tego kraju. Syryjskie MSZ uznało akcję za "barbarzyńską i brutalną agresję państw zachodnich".
Putin poinformował, że Rosja żąda pilnego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii. Celem jest - jak to ujął - "omówienie agresywnych działań USA i ich sojuszników".
- Rosja w najpoważniejszy sposób potępia atak na Syrię - podkreślił. Dodał, że w Syrii "wojskowi rosyjscy pomagają prawowitemu rządowi w walce z terroryzmem".
"To akt agresji"
Komentując naloty, Putin oznajmił, że dokonano ich bez zgody RB ONZ i "przy naruszeniu norm i zasad prawa międzynarodowego". To "akt agresji przeciwko suwerennemu państwu, które znajduje się na wysuniętej linii walki z terroryzmem" - ocenił.
Oświadczył, iż "jako pretekst wykorzystano inscenizację użycia przeciwko ludności cywilnej substancji trujących", a eksperci rosyjscy, którzy "byli na miejscu domniemanego incydentu" nie znaleźli tam śladów użycia takich substancji.
"Swoimi działaniami USA jeszcze bardziej pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii"
Oskarżył kraje zachodnie, że "cynicznie zlekceważyły" decyzję Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), która skierowała do Syrii swych specjalistów, bowiem nie czekały na wyniki śledztwa OPCW.
- Swoimi działaniami USA jeszcze bardziej pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii, przyczyniając się do cierpień ludności cywilnej, w istocie pobłażają terrorystom, którzy od siedmiu lat gnębią naród syryjski, wywołują nową falę uchodźców z tego kraju i regionu ogółem - głosi oświadczenie rosyjskiego prezydenta, opublikowane przez służby prasowe Kremla.
Putin ocenił, iż obecne wydarzenia, które nazwał eskalacją sytuacji wokół Syrii, "wywierają rujnujący wpływ na cały system stosunków międzynarodowych".
Zacharowa: stolica suwerennego kraju stała się celem ataku
"Stolica suwerennego państwa, która wiele lat próbuje przeżyć w warunkach agresji terrorystycznej, stała się celem uderzenia" - napisała przedstawicielka MSZ Rosji w swoim komentarzu na Facebooku.
Wyraziła opinię, że stoją za tym ci, którzy pretendują do moralnego przywództwa na świecie i deklarują swą wyjątkowość. "Trzeba być rzeczywiście wyjątkowym, by w chwili, gdy Syria otrzymała szansę na pokojową przyszłość, ostrzelać jej stolicę" - napisała rzeczniczka MSZ.
"Działania koalicji nie pozostaną bez odpowiedzi"
Ze swej strony ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow, komentując działania koalicji, ostrzegł, że "nie pozostaną one bez odpowiedzi". W komunikacie opublikowanym w sobotę ocenił, że "najgorsze obawy spełniły się, nasze ostrzeżenia nie zostały usłyszane; realizowany jest wcześniej zaplanowany scenariusz".
- Znowu nam grożą. Ostrzegaliśmy, że takie działania nie pozostaną bez odpowiedzi. Cała odpowiedzialność spoczywa na nich - na Waszyngtonie, Londynie i Paryżu - oświadczył ambasador. Dodał również, że "zniewagi pod adresem prezydenta Rosji są niedopuszczalne i nie do zaakceptowania".
"Iran jest przeciwny używaniu broni chemicznej z powodów religijnych"
"Bez wątpienia USA oraz ich sojusznicy, którzy przeprowadzili wojskową operację przeciwko Syrii, mimo braku potwierdzonych dowodów (na atak chemiczny przeprowadzony przez syryjskie wojsko - red.), przejmą odpowiedzialność za konsekwencje w regionie i poza nim" - przekazało w oświadczeniu ministerstwo.
"Iran jest przeciwny używaniu broni chemicznej z powodów religijnych, prawnych oraz etycznych, jednocześnie zdecydowanie potępiając wykorzystywanie jej jako wymówki do przeprowadzania agresji na suwerenne państwo" - dodano w oświadczeniu.
Siedmiu irańskich członków personelu wojskowego zginęło w ataku rakietowym 8 kwietnia na bazę lotniczą w Himsie w środkowej Syrii. Według Teheranu atak ten został przeprowadzony przez izraelskie wojsko.
Iran kluczowym sojusznikiem Rosji i prezydenta Syrii
Iran jest kluczowym sojusznikiem Rosji i prezydenta Syrii Baszara el-Asada, który zapewnia rządowym wojskom wsparcie militarne oraz doradcze.
Połączone siły lotnictwa amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej podczas ataku 7 kwietnia w mieście Duma we Wschodniej Gucie, na wschód od Damaszku, w którym zginęło ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się w sobotę o godz. 4 czasu lokalnego w Syrii (o godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.
Sytuację w Syrii skomentował w Polsat News dr Wojciech Szewko, ekspert ds. bezpieczeństwa.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze