Rosyjska komisja oskarża zachodnie media o ingerencję w wybory. "Wszystkie materiały negatywne"
Komisja Rady Federacji, wyższej izby parlamentu Rosji, uznała, że 12 mediów zagranicznych w okresie przed wyborami prezydenckimi 18 marca dopuszczało się ingerencji w sprawy wewnętrzne Rosji. Wśród mediów tych są rosyjskojęzyczne redakcje BBC i Deutsche Welle.
Komisja, która działa od lata zeszłego roku, przyjrzała się materiałom mediów finansowanych z zagranicy i nadających w języku rosyjskim. Jej szef Andriej Klimow powiedział w piątek portalowi RBK, że wskazanie mediów, które zdaniem komisji dopuściły się ingerencji w wybory, ma charakter ostrzeżenia.
Tylko rosyjskojęzyczne
Parlamentarzyści oskarżają o ingerowanie w wybory media, które już zostały uznane w Rosji za tzw. zagranicznych agentów. Są to rozgłośnie Głos Ameryki i Radio Swoboda (rosyjska redakcja Radia Wolna Europa/Radia Swoboda) i kilka związanych z nimi projektów medialnych skierowanych do regionów Rosji. Lista obejmuje również Deutsche Welle, BBC i francuską rozgłośnię radiową RFI.
Klimow zaznaczył, że na liście nie ma np. agencji Reuters czy Bloomberg, gdyż chodzi o media rosyjskojęzyczne.
Cała lista opublikowana zostanie w raporcie, jaki komisja ogłosi w maju, po zaprzysiężeniu 7 maja prezydenta Władimira Putina na nową kadencję.
"Przykłady ingerencji"
Jak zapowiedział Klimow, raport zawierać będzie "wykresy, grafiki i jawne przykłady" ingerencji w wybory, jakich dopuszczały się media. Za taką ingerencję parlamentarzyści uznali np. nieobiektywne - według nich - informowanie o działalności kandydatów oraz apele o zbojkotowanie wyborów.
Klimow powiedział w piątek, że media, o których mowa, poświęciły połowę swoich materiałów Putinowi i "praktycznie wszystkie materiały były negatywne".
Zdaniem eksperta moskiewskiego ośrodka Carnegie Andrieja Kolesnikowa otwarte pozostaje pytanie, czy opinia parlamentarzystów będzie miała jakieś konsekwencje dla wymienionych przez nich mediów. "Na razie komisja działa w trybie quasi-analitycznym" - wskazał politolog, ale zastrzegł, że teoretycznie ma ona inicjatywę ustawodawczą i niektóre jej wnioski mogą przyjmować formę ustaw.
Media, czy agenci?
Klimow oświadczył ze swej strony, że nie wyklucza w przyszłości zaliczenia mediów oskarżanych o ingerencję w wybory do "zagranicznych agentów", jeśli - jak to ujął - "będą nadal działać w podobnym duchu".
Parlamentarzysta skrytykował także ośrodek Carnegie, który jego zdaniem publikował przed wyborami "artykuły otwarcie zniesławiające instytucję wyborów w Rosji i krytykujące jednego z kandydatów".
W Rosji obowiązuje obecnie ustawa umożliwiająca uznanie za "zagranicznych agentów" media otrzymujące fundusze z zagranicy. Wzorem dla tego rozwiązania było wcześniejsze prawo o organizacjach pozarządowych "pełniących funkcje zagranicznego agenta". Takie podmioty muszą składać w ministerstwie sprawiedliwości Rosji szczegółowe raporty ze swej działalności i opatrywać swoje materiały informacją, że mają status "zagranicznego agenta".
Działania wobec mediów parlamentarzyści uzasadniali decyzjami władz USA wobec nadającej w Stanach Zjednoczonych stacji telewizyjnej RT America, finansowanej przez Rosję.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze