Mieszkańcy Capri narzekają na swój los i chcą przyznania wyspie statusu pokrzywdzonej
Władze i ludność wyspy Capri, światowego symbolu luksusu chcą, aby przyznano jej status pokrzywdzonej dlatego, że mieszkańcy nie mają zagwarantowanych takich usług i pracy służb, jak na stałym lądzie. Burmistrz zabiega o rozpisanie referendum konstytucyjnego.
Włoska prasa podkreśla, że codzienne życie w miejscu, które kojarzone jest z elegancją, szykiem i bogactwem, nie jest sielanką.
Ludność Capri właśnie dlatego, że mieszka na wyspie, czuje się poszkodowana, bo nie ma dostępu do takiej opieki zdrowotnej i edukacji, jak dziesiątki milionów Włochów mieszkających na Półwyspie Apenińskim. Mieszkańcy narzekają też na wysokie ceny i liczne ograniczenia.
Choć ludzie mieszkają na najpiękniejszej wyspie świata, permanentnie znajdują się w gorszej sytuacji - twierdzą cytowani przez "Corriere del Mezzogiorno" inicjatorzy zbiórki podpisów z Krajowego Stowarzyszenia Małych Wysp pod wnioskiem o rozpisanie referendum. Chcą doprowadzić do zmiany w Konstytucji Włoch po to, by takim lokalizacjom można było przyznać specjalny status "pokrzywdzonych".
"Życie w pięknym miejscu nie przekreśla problemów"
Proponują oni, aby do artykułu ustawy zasadniczej mówiącego o uprawnieniach i autonomii finansowej regionów dopisać następujący zapis: "Państwo uznaje poważne i stałe przeszkody naturalne, wynikające z charakteru wyspiarskiego i podejmuje konieczne kroki, by zagwarantować faktyczną równość i realną możliwość korzystania z indywidualnych i niezbywalnych praw".
Komentatorzy w mediach ironizują, że łatwiej wyobrazić sobie to, jak pokrzywdzeni czują się mieszkańcy najbiedniejszych dzielnic pobliskiego Neapolu.
Burmistrz Capri Gianni De Martino argumentuje jednak, że życie w izolacji, choć w miejscu uważanym za bajecznie piękne, nie przekreśla codziennych problemów. Dlatego, jak wyjaśnił, zaangażował się w zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie zmiany konstytucji.
Kłopoty z personelem w szkołach i szpitalach
- Powinny być zagwarantowane takie same służby i usługi, jak te, z których mogą korzystać Włosi w miastach. Mam na myśli możliwość leczenia, nauki i to, by nie mieć mniejszych szans z powodu charakterystyki terytorialnej - zaznaczył burmistrz.
Uważa on, że ci, którzy pracują na wyspach, podróżując na nie codziennie, powinni mieć zapewnione różnego rodzaju ulgi finansowe.
- Wystarczy pomyśleć o cenie biletu na wodolot, która może sięgać 40 euro dziennie. Także wykupując abonament oddaje się dużą część zarobków na podróże - dodał De Martino. To z tego powodu - wskazał burmistrz - tak trudno znaleźć personel do szkół, szpitala i publicznych urzędów na wyspie.
Batalię wraz z Capri prowadzi 35 innych małych włoskich wysp.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze