Prezydent Duda: niech nikt nigdy więcej nie podniesie ręki na naród żydowski

Polska

- Państwo Izrael to dowód klęski nazistowskiego planu zagłady; niech nikt nigdy więcej nie ośmieli się podnieść ręki na naród żydowski - powiedział prezydent Andrzej Duda do uczestników Marszu Żywych. - Dzisiaj z szacunkiem, podziwem i sympatią patrzymy na państwo Izrael, które za miesiąc będzie obchodzić 70. rocznicę proklamacji niepodległości - powiedział Duda.

- Jego istnienie, siła i suwerenność to ostateczny dowód klęski niemieckich zbrodniarzy. Nazistowski plan zagłady nie powiódł się, naród żydowski ocalał i niechaj nigdy więcej nikt nie ośmieli się podnieść na naród żydowski ręki - dodał prezydent. Zaznaczył, że Polacy "wiele razy walczyli ramię w ramię" z żydowskimi współobywatelami; podał przykład roku 1918 i odzyskania niepodległości.

 

"Mój kraj przez tysiąc lat był dla narodu żydowskiego bezpiecznym domem"

 

Prezydent mówił po marszu, że "trudno sobie wyobrazić, że przez wiele poprzednich wieków, to stare, historyczne, polskie miasto - Oświęcim - nie kojarzyło się z antysemityzmem, rasizmem i eksterminacją". - Tak się stało dopiero za sprawą agresji nazistowskich Niemiec, które w 1939 r. zniszczyły niepodległą Polskę, polskie państwo i przyniosły na naszą ziemię swoje fabryki śmierci, komory gazowe i krematoria - dodał Duda.

 

- Mój kraj przez tysiąc lat był dla narodu żydowskiego (...) gościnnym, bezpiecznym domem. Byliśmy razem współobywatelami jednego suwerennego państwa, razem walczyliśmy o odzyskanie wolnej Polski w latach 1918-1920, wspólnie ją budowaliśmy" - zaznaczył prezydent.

 

Duda stwierdził, że współistnienie narodu polskiego i żydowskiego "zostało brutalnie przerwane" przez Niemców, którzy "na okupowanym terytorium Polski wprowadzili własne, nieludzkie prawa". - Zamknęli Żydów w gettach, a za wszelką udzielaną im pomoc karali śmiercią. Chcieli złamać solidarność obywateli Rzeczpospolitej. Odgrodzili nasze narody murami i drutem kolczastym - mówił prezydent. Mimo to - jak podkreślił Duda - "wielu Polaków, na różne sposoby, starało się nieść ratunek Żydom".

 

"Nie sposób zrozumieć, jak mogli dopuścić się takiego okrucieństwa"

 

Prezydent podkreślił, że "pamięć i prawda o Zagładzie sprawiają, że oba nasze narody tak mocno jak może nikt inny, rozumieją konieczność posiadania silnego państwa, które jako jedyne może zapewnić nam bezpieczeństwo, pomyślność i swobodny rozwój".

 

Prezydent podkreślił, że Auschwitz-Birkenau na całym świecie jest "symbolem i synonimem Holokaustu", przez który "przeszło" w latach 1941-1945 ponad 1 mln Żydów deportowanych z całej Europy.

 

Jak mówił - ich droga była "tragicznie, przerażająco krótka", a od przyjazdu do obozu do czasu śmierci często nie mijała nawet godzina.

 

- Spotykamy się więc w miejscu, gdzie nazistowskie Niemcy popełniły największą w dziejach zbrodnię ludobójstwa - nie sposób zrozumieć, jak mogli dopuścić się takiego okrucieństwa - mówił prezydent.

 

"Nie chciano wierzyć, że coś takiego może dziać się w samym środku Europy"

 

- Cierpienie doświadczone tutaj przez naród żydowski przekracza możliwości ludzkiego pojmowania i ludzkiej wyobraźni, dlatego przez obecność w tym miejscu chcemy wyrazić nasze uczucia i chcemy oddać hołd pomordowanym, oddać hołd ofiarom - dodał.

 

- My Polacy, uważamy za swój obowiązek nieść światu świadectwo o Holokauście. Robiliśmy to już wtedy, kiedy Niemcy go dokonywali. Zbrodnie popełniane przez nich tu w Auschwitz dokumentował w swoich raportach rotmistrz Witold Pilecki. Relację o zagładzie Żydów przez okupantów niemieckich - Jan Karski, emisariusz rządu polskiego na uchodźstwie przekazał bezpośrednio najwyższym władzom państw alianckich – Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – podkreślił prezydent.

 

Jak mówił, świat niestety pozostał wtedy głuchy na polskie wezwania. - Miarą obojętności było to, że informację o apelu polskiego rządu, o pomoc w ratowaniu Żydów zamieszczono 11 grudnia 1942 r. w "New York Timesie", w krótkiej notatce i to dopiero na ósmej stronie. Nie chciano wierzyć, że coś takiego może dziać się w samym środku Europy – zaznaczył Andrzej Duda.

 

"Pamiętamy i chcemy przekazać prawdę o tym, co tutaj się stało" 

 

- Dzisiaj to my - współcześni Polacy, wypełniamy powinność strzeżenia pamięci i prawdy o czasach Zagłady. Wyrazem tego jest dbałość władz Rzeczpospolitej o miejsca pamięci, na czele z tym, gdzie się znajdujemy, na straży którego stoi Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau – powiedział prezydent.

 

- Także moja obecność dziś tutaj, na Marszu Żywych wraz z panem prezydentem Reuvenem Riwlinem – za co serdecznie dziękuję - jest znakiem czci, jaką Rzeczpospolita składa ofiarom niemieckiego ludobójstwa i troski o ich upamiętnienie – dodał.

 

- Spotykamy się tutaj: Żydzi - naród ocalonych i Polacy, naród także brutalnie prześladowany przez hitlerowską III Rzeszę; spotykamy się, by razem złożyć hołd ofiarom Holokaustu. Pamiętamy i chcemy przekazać prawdę o tym, co tutaj się stało, przekazać ją następnym pokoleniom - powiedział Andrzej Duda.

 

"Nasza wspólna obecność w tym miejscu jest dowodem zwycięstwa życia nad śmiercią"

 

- Spotykamy się, aby zamanifestować, że demoniczny plan Niemców nie powiódł się. Eksterminacja pochłonęła 6 mln istnień ludzkich, w tym 3 mln obywateli Polski, Rzeczypospolitej, obywateli pochodzenia żydowskiego - dodał prezydent.

 

Zaznaczył, że mimo tej zbrodni naród żydowski ocalał. - Dlatego spotykamy się tu dziś, ocaleni i ich potomkowie, spadkobiercy tamtych dramatycznych doświadczeń, ale i depozytariusze pamięci i prawdy o zagładzie - mówił Andrzej Duda.

 

Jak podkreślił, "nasza wspólna obecność w tym miejscu jest znakiem i dowodem zwycięstwa życia nad śmiercią, zwycięstwa pamięci nad kłamstwem i zapomnieniem".

 

 

PAP

luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie