CBA zatrzymało siedem osób w sprawie kupna Elektrociepłowni Przeworsk
Centralne Biuro Antykorupcyjne w kilku miejscach w kraju zatrzymało w czwartek siedem osób podejrzewanych w sprawie nieprawidłowości przy zakupie Elektrociepłowni Przeworsk - w jednym z wątków tzw. afery podkarpackiej. W tle sprawy jest spółka powiązana z "Panama Papers". Spółka PGE Energia Odnawialna kupiła w 2010 roku za 22 mln zł niedziałającą elektrociepłownię na Rzeszowszczyźnie.
Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej CBA powiedział, że agenci z rzeszowskiej delegatury Biura zatrzymali czworo byłych członków zarządu PGE Energia Odnawialna SA - prezesa Wojciecha A., Jacka P., Krzysztofa K. i Marzannę Ch., byłego Dyrektora Departamentu w PGE Energia Odnawialna SA Bogdana Z., rzeczoznawcę majątkowego oraz prezesa zarządu spółki E. z branży energetycznej Piotra M.
Zatrzymanym grozi do 10 lat pozbawienia wolności
- Do zatrzymań, dokonanych przez funkcjonariuszy rzeszowskiej delegatury CBA, doszło w Poznaniu, pod Bydgoszczą, w Warszawie i w Szczecinie - powiedział Kaczorek. O zatrzymaniu siedmiu osób przez CBA informowała wcześniej Prokuratura Krajowa.
- Po zakończeniu czynności śledczych i przeszukań wszyscy zostaną przewiezieni do Katowic - do nadzorującego śledztwo CBA śląskiego wydziału zamiejscowego departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej, gdzie usłyszą zarzuty dotyczące m.in. wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - powiedział Kaczorek. Za takie przestępstwa grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Zakup niedziałającej elektrociepłowni za 22 mln zł przez PGE Energia Odnawialna SA była - zdaniem śledczych - marnotrawstwem.
- Elektrociepłownia była zlokalizowana w budynkach starej Cukrowni Przeworsk i miała produkować ekologiczną energię. Jej właścicielem została kilka lat wcześniej, za wielokrotnie mniejszą kwotę, prywatna spółka E. z branży energetycznej - powiedział Kaczorek.
Ustalenia funkcjonariuszy CBA wskazują, że transakcja nie miała żadnych podstaw ekonomicznych - generator prądu był wyeksploatowany, nie było także możliwości dostarczania ciepła, a samo miasto nigdy nie było zainteresowane zakupem ciepła z tego źródła.
Urządzenia nie były używane od momentu zakupu
Według śledczych, urządzenia nie były używane od momentu zakupu, a ich wartość tuż po transakcji była szacowana przez PGE EO, jak cena złomu. Biegli rzeczoznawcy mieli dokonać poświadczających nieprawdę wycen i operatów szacunkowych przedsiębiorstwa Elektrociepłowni Przeworsk - również ich obejmuje śledztwo w tej sprawie.
Transakcja wiąże się z tzw. aferą podkarpacką, ponieważ doszło do niej, gdy podejrzany w sprawie afery poseł PSL Jan Bury pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.
Kaczorek podał, że w tle sprawy są fikcyjne faktury i możliwość wyprowadzenia milinów złotych poprzez jedną ze spółek z raju podatkowego zarejestrowaną na Gibraltarze. Jej adres przewija się w dokumentach znanych, jako "Panama Papers" - informacji o lokowaniu środków lub praniu pieniędzy w rajach podatkowych przez prominentne osoby z całego świata.
- Ze zgromadzonych w śledztwie materiałów jednoznacznie wynika, że spółka z raju podatkowego M.E. Ltd. nie wykonywała żadnych prac ani usług związanych z remontem czy sprzedażą Elektrociepłowni Przeworsk, a jednak jej za to zapłacono - powiedział Kaczorek. - Pieniądze te - blisko 1,4 mln euro przekazała polska spółka E. i zostały one wypłacone w krótkim okresie w gotówce przez bank w Liechtensteinie – zaznaczył dodając, że część pieniędzy miała trafić też na konta dwóch innych zagranicznych spółek.
Identyczne adresy, jak spółek, które "prały pieniądze"
Adres spółki M.E. Ltd. jest taki sam, jak adres 9 innych spółek, które zajmowały się "praniem pieniędzy" w ujawnionych materiałach "Panama Papers". - Jej dyrektor - mieszkaniec Dubaju - widnieje w ogólnodostępnych publikacjach dotyczących tej sprawy - podkreślił Kaczorek.
Prok. Piotr Żak ze śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej potwierdził zatrzymanie siedmiu osób. Przed wykonaniem czynności z ich udziałem nie chciał jednak mówić, o co są one podejrzewane. - Na polecenie prokuratora śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej zostało zatrzymanych siedem osób. Jest to jeden z wątków tzw. afery podkarpackiej - powiedział prokurator Żak. Potwierdził, że wśród zatrzymanych są b. członkowie zarządu PGE EO.
Według prokuratury, czynności z udziałem zatrzymanych w Katowicach rozpoczną się prawdopodobnie w czwartek po południu.
Na podstawie zawiadomienia CBA sprawę od listopada 2013 r. prowadzi katowicka prokuratura. Po zmianach organizacyjnych w prokuraturze prowadzi ją wydział zamiejscowy PK. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy zakres. Do Katowic trafiły też niektóre wątki z postępowania toczącego się wcześniej w Warszawie.
Zarzuty usłyszało już ponad 20 osób
W katowickim śledztwie zarzuty usłyszało już ponad 20 osób. Są wśród nich m.in. były poseł i były szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury, byli szefowie rzeszowskich prokuratur oraz podkarpacki biznesmen z branży paliwowej Marian D. Pod koniec września ub. roku CBA poinformowało o zatrzymaniu pod zarzutem korupcji byłego prezesa i byłego wiceprezesa Rafinerii Jasło oraz byłego kierownika działu w rafinerii.
Siedem wątków zakończyło się już skierowanymi do sądu aktami oskarżenia, m.in. wiosną ub.r. prokuratura oskarżyła byłą prokurator apelacyjną z Rzeszowa Annę H., której zarzucono popełnienie sześciu przestępstw, m.in. korupcję i przekroczenie uprawnień.
Na początku roku PK poinformowała o skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko byłemu szefowi Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Zbigniewowi N. Chodzi m.in. o przyjęcie łapówek na kwotę kilkuset tysięcy złotych w zamian za powoływanie się na wpływy w różnych instytucjach.
W innym wątku postępowania we wrześniu ub. roku PK oskarżyła prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego, Burego oraz kontrolera w rzeszowskiej delegaturze NIK o przestępstwa nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. Żaden z nich nie przyznał się do zarzucanych czynów.
Kolejne osoby mogą uzyskać status podejrzanego
Jak wcześniej podawała prokuratura, podstawą formułowanych wobec podejrzanych zarzutów są m.in. zeznania świadków, wyjaśnienia innych podejrzanych, a także treść zarejestrowanych rozmów telefonicznych.
Śledztwo jest w toku, kolejne osoby mogą uzyskać status podejrzanego.
PAP
Komentarze