Komorowski przesłuchany: zadano wiele pytań, nie sądzę, bym cokolwiek nowego wniósł do śledztwa
Bronisław Komorowski powiedział po przesłuchaniu w Prokuraturze Krajowej, że nie sądzi, by wniosło ono cokolwiek nowego do śledztwa. Były prezydent podtrzymał opinię, że "pewnie chodzi tu o odwrócenie uwagi opinii publicznej od nierozliczenia się PiS z uprawianego od 8 lat kłamstwa smoleńskiego".
Bronisław Komorowski przed godz. 10. pojawił się w Prokuraturze Krajowej, gdzie został przesłuchany w ramach postępowania dot. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku.
- Rozmowa z prokuratorem trwała dosyć długo zostało zadanych wiele pytań. Osobiście nie sądzę, aby przesłuchanie mnie cokolwiek nowego wniosło do śledztwa, więc podtrzymuję opinię, że pewnie nie chodzi tu o jakąś szczególną wiedzę, której nie posiadam, tylko chodzi o coś zupełnie innego. Podejrzewam, że PiS chce odwrócić uwagę opinii publicznej od kompletnego blamażu, jeśli chodzi o rozliczenie się z kłamstwa smoleńskiego uprawianego przez to środowisko od 8 lat - powiedział Komorowski.
Zaznaczył, że jest związany tajemnicą postępowania prokuratorskiego, więc o szczegółach postępowania nie może mówić.
Komorowski wypowiedział się dla mediów również wejściem na przesłuchanie. - Zastanawiam się nad koincydencją, czy to przypadek czy celowy zamysł, aby na styku z datą 10 kwietnia prokuratura przesłuchiwała byłego prezydenta. Mimo, że prezydent, ani marszałek nie miał praktycznie żadnego wpływu na przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ani na śledztwo - powiedział wówczas.
Dodał, że jego zdaniem termin przesłuchania to "próba odwrócenia uwagi (...) od tego, że PiS kompletnie się skompromitował teoriami głoszonymi przez ostatnie osiem lat".
Śledztwo zespołu prokuratorów
Jak podała rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik, wezwanie do byłego prezydenta wystosowano 18 grudnia ub.r., a jego odbiór został pokwitowany 21 grudnia.
Z informacji przekazanych przez Prokuraturę Krajową wynika, że postępowanie, w ramach którego prokuratura wezwała Komorowskiego do złożenia zeznań "obejmuje m.in. ówczesnych prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy nie uczestniczyli na terenie Federacji Rosyjskiej w sekcjach 95 ofiar katastrofy smoleńskiej ani nie wnioskowali o ich dopuszczenie do tych sekcji". - Nie nakazali również przeprowadzenia sekcji bezpośrednio po przewiezieniu ciał ofiar do Polski - zaznaczyła rzeczniczka PK.
W ramach śledztwa zespół prokuratorów PK ma też sprawdzić, dlaczego po przywiezieniu trumien do Polski nie otworzono ich.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej podkreśliła, że brak sekcji ofiar katastrofy bezpośrednio po przewiezieniu ich ciał do Polski, uniemożliwił wykrycie szeregu błędów związanych z identyfikacją ofiar.
"Do dziś trwają straszne oskarżenia o zdradę"
O wezwaniu do prokuratury, Komorowski poinformował we wtorek w Polsat News.
- Do dzisiaj trwają straszne oskarżenia o zdradę, zamach, spisek przeciwko prezydentowi. Są do tej pory ścigani po prokuraturach politycy poprzedniej ekipy. Ja też się wybieram w najbliższym czasie do prokuratury, gdzie będę przesłuchiwany. To osobiście boli. Jest dramatycznym dysonansem w stosunku do wspólnotowego przeżywania żałoby w pierwszych dniach. To narastało. Weszła chęć, pokusa do politycznego eksploatowania żałoby - mówił Komorowski.
W sprawie tej 3 sierpnia 2017 r. przesłuchany został b. premier, a obecny szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Zeznania w charakterze świadków w tej sprawie złożyli jeszcze m.in.: b. szef MSZ Radosław Sikorski, b. minister zdrowia Ewa Kopacz, b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, b. prokurator generalny Andrzej Seremet, b. naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski.
PAP
Czytaj więcej