- Przez śmierć narodzili się do życia w Bogu. Ich śmierć pozwoliła nam się odrodzić po wielu dekadach komunistycznego zniewolenia - mówił z kolei o. Ptolemeusz, proboszcz smoleńskiej parafii, o polskich oficerach zamordowanych na mocy rozkazu najwyższych władz ZSRR wiosną 1940 r.
- Zostali skazani, bo byli Polakami; to była ich wina, bo przecież Polska miała zejść ze sceny, zniknąć z mapy Europy - dodał duchowny.
O. Ptolemeusz pytał ponadto: "Czy my jesteśmy, tak jak oni, jednego ducha i jednego serca?". Po czym odparł: "Wiemy, że nie. Coś trzeba zrobić, żeby tak było. Na pewno nie zrobimy tego przez spory, a przez ich rozwiązywanie".
Zbrodnia katyńska
Wcześniej ambasador Marciniak wraz z delegacją, dyplomaci wojskowi i przedstawiciele Polonii, a także przedstawiciel duchowieństwa prawosławnego ze Smoleńska złożyli wieńce i zapalili znicze najpierw na rosyjskiej, a następnie na polskiej części Zespołu Memorialnego w Katyniu.
Na Polskim Cmentarzu Wojennym spoczywa ponad 4 tys. polskich oficerów zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 r. W części rosyjskiej pochowane są sowieckie ofiary represji stalinowskich.
W tym roku do Katynia i Smoleńska nie przyjechali - jak w poprzednich latach - członkowie Rodzin Katyńskich i rodzin ofiar katastrofy. Polską delegacją kierował ambasador Marciniak.
W zbrodni katyńskiej zginęło ok. 22 tys. polskich obywateli, m.in. oficerów Wojska Polskiego, policjantów i osób cywilnych należących do elit II Rzeczypospolitej.
Z polecenia najwyższych władz Związku Sowieckiego, z Józefem Stalinem na czele, masowych zabójstw m.in. w Lesie Katyńskim, w Kalininie (obecnie Twer), Charkowie dokonali funkcjonariusze NKWD.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu - w sumie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze