Pseudohodowla pod Gryfinem. Wygłodzone psy zjadały szczątki innych zwierząt
Wygłodzone i zarobaczone psy oraz utopione w gnojowicy konie - taki widok mieli zastać pracownicy "Pogotowia dla zwierząt", którzy interweniowali w jednym z gospodarstw w Starym Czarnowie (woj. zachodniopomorskie). Właścicielką pseudohodowli była lekarka rodzinna. Na terenie posesji prowadziła gabinet, w którym przyjmowała pacjentów.
W gospodarstwie pod Gryfinem miało przebywać 120 czworonogów, w tym m.in. jamniki, dobermany, shar peie, a także dziewięć koni, sześć krów oraz koty.
Pływały we własnych odchodach
- Na miejscu zastaliśmy dramat zwierząt - pływały one we własnych odchodach, (martwe - red.) konie cięto, aby karmić nimi inne zwierzęta, a część psów żywiła się znalezionymi szczątkami innych zwierząt - powiedział reporterowi Polsat News Marcin Kościński z "Pogotowia dla zwierząt", które w piątek interweniowało w tej sprawie.
Dodał, że niektóre zwierzęta są w stanie agonalnym. Zostały zabrane z gospodarstwa. Obecnie przebywają w gabinetach weterynaryjnych w całej Polsce. Wiele z nich ma problemy skórne, są zarobaczone i mają problemy m.in. ze spojówkami. U części zwierząt rogówki oczu nie da się uratować.
Gabinet lekarski i piekło zwierząt
Właścicielką nielegalnej hodowli była lekarka rodzinna. Na posesji prowadziła zarówno gospodarstwo, jak i gabinet lekarski.
- Zwierzęta były wykorzystywane do rozrodu, miały bardzo wyciągnięta tzw. listwę mleczną. Służyły jako maszynki do zarabiania pieniędzy - poinformował Marcin Kościnski.
Stowarzyszenie "Pogotowie dla zwierząt" zbiera teraz pieniądze na leczenie zwierząt i opłacenie im hoteli i tymczasowych schronisk. Przedstawiciele organizacji apelują o wsparcie.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi już prokuratura. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do dwóch lat, a za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem - do trzech lat więzienia.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze