Potrącił śmiertelnie dwie osoby pod wpływem amfetaminy i uciekł. Ruszył proces w sprawie wypadku
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył we wtorek proces w sprawie wypadku, w którym w sierpniu 2017 roku zginęło dwoje pieszych potrąconych na chodniku. 29-letni kierowca był pod wpływem amfetaminy i uciekł, nie udzielając ofiarom pomocy. W momencie potrącenia pieszych jechał z prędkością ponad 100 km/h.
Przed sądem odpowiadają też cztery inne osoby, które również takiej pomocy nie udzieliły. Jedna z nich nie stawiła się we wtorek w sądzie, ale proces rozpoczął się pod jej nieobecność.
Wypadek miał miejsce w pobliżu przystanku przy skrzyżowaniu ulic Antoniukowskiej ze Świętokrzyską. Jak wynika z aktu oskarżenia, kierowca volkswagena jechał od centrum Białegostoku i - wskutek nadmiernej prędkości - po przejechaniu przez skrzyżowanie stracił panowanie nad samochodem i śmiertelnie potrącił, idące chodnikiem, dwie osoby: 23-letnią kobietę i 38-letniego mężczyznę.
Wyprzedzał auto, którym jechali znajomi
Kierowca uciekł z miejsca wypadku; kilkaset metrów dalej zatrzymał go taksówkarz. W śledztwie okazało się, że sprawca był pod wpływem narkotyków i taki zarzut również mu postawiono. Oskarżony jest też o posiadanie amfetaminy; od zatrzymania jest aresztowany.
Cztery osoby prokuratura oskarżyła o nieudzielenie pomocy poszkodowanym. To kobieta, która jechała razem ze sprawcą wypadku oraz znajomi tej pary, którzy jechali drugim samochodem.
Według ustaleń śledztwa przed skrzyżowaniem kierowca volkswagena wyprzedził to auto, potem doszło do uderzenia w pieszych. Trzy osoby jadące tym drugim samochodem nie zatrzymały się i odjechały, po czym telefonicznie skontaktowały się z pasażerką volkswagena i zabrały ją ze sobą.
Ponad 100 km/h w momencie uderzenia w pieszych
W oparciu m.in. o dane z monitoringu ulicznego i opinie specjalistyczne w śledztwie przyjęto, że przed skrzyżowaniem kierowca volkswagena jechał z prędkością 95 km/h, zaś w momencie potrącenia pieszych - z prędkością ok. 115 km/h.
Prokuratura nie ma wątpliwości, że to oskarżony prowadził to auto; świadczą też o tym badania materiału biologicznego. W śledztwie mężczyzna początkowo nie przyznał się, potem jednak przyznał się zarówno do spowodowania wypadku, jak i tego, iż był pod wpływem środków odurzających.
Przyznał się też przed sądem, przepraszał bliskich ofiar wypadku.
PAP
Czytaj więcej