Nie żyje haker, który wydał amerykańskim władzom Chelsea Manning
Haker Adrian Lamo, znany z przekazania wojsku informacji, które doprowadziły do aresztowania Chelsea Manning, zmarł w wieku 37 lat. Przyczyna zgonu na razie nie została podana do publicznej wiadomości. W środowisku hakerskim Lamo został uznany za zdrajcę. Gdy osiem lat temu, po ujawnieniu tajnych dokumentów przez Manning wybuchł skandal, Lamo tłumaczył, że kierował się bezpieczeństwem państwa.
O śmierci Adriana Lamo poinformował na Facebooku jego ojciec, Mario.
21 maja 2010 roku amerykański żołnierz Bradley Manning i analityk wywiadu nawiązał kontakt z Adrianem Lamo przez komunikator AOL. Napisał do niego, ponieważ wiedział, że haker miał status celebryty dzięki atakowi na redakcję New York Times i spędził sześć miesięcy w areszcie domowym.
Manning wyznał Lamo, że wynosił tajne informacje amerykańskiej armii na płytach podpisanych "Lady Gaga" i ujawniał je portalowi WikiLeaks.
- Gdybyś miał dostęp do sieci zaklasyfikowanych jako tajne, co byś zrobił? - zapytał hakera.
Lamo twierdził, że najpierw zasięgnął w tej sprawie rady przyjaciół, którzy współpracowali z wywiadem, a później przekazał szczegóły konwersacji wojsku. 26 maja Manning został aresztowany, w lipcu usłyszał zarzuty, m.in. szpiegostwa.
W 2013 roku został skazany na 35 lat więzienia. Po ogłoszeniu wyroku Manning oznajmił, że jest transseksualistą.
W ostatnich dniach urzędowania prezydenta Obamy kara została złagodzona. Chelsea Manning wyszła z więzienia w maju 2017 roku, już po przejściu terapii hormonalnej i zgodzie sądu na używanie żeńskiego imienia.
Śmierć cywilów i dwóch dziennikarzy
Wśród 700 tys. rządowych plików przekazanych przez Manninga WikiLeaks znajdowały się zastrzeżone raporty z Afganistanu i Iraku, film z ostrzału pilotów na Bagdad w 2007 roku, w którym zginęli cywile i dwóch dziennikarzy oraz setki tysięcy depesz dyplomatycznych.
Część dokumentów dotyczyła osadzonych w więzieniu Guantanamo bez procesu.
Haker: przeżywałem konflikt wewnętrzny
W 2011 roku Lamo powiedział, że jest zaskoczony negatywną reakcją na jego decyzję o wydaniu Manninga. Mówił, że przeżywał konflikt wewnętrzny w związku ze sprawą.
- Wtedy nawet nie wiedziałem, że te informacje mają jakąś wartość dla mediów, co pokazuje pewien stopień naiwności z mojej strony - mówił "Guardianowi". Dodał, że długo zastanawiał się nad wydaniem Manninga, ale uznał, że bezpieczeństwo sił zbrojnych jest ważniejsze niż los Manninga - Nigdy nie postrzegałem siebie jako bardzo patriotycznego, ale gdy zachodziła taka konieczność, dobro narodu stanowiło najwyższą wartość - mówił.
Twierdził, że ostracyzm, z jakim spotkał się w swoim środowisku, nie robił na nim wrażenia.
polsatnews.pl, BBC, The Guardian
Czytaj więcej
Komentarze