Nie żyje chłopiec, który został przygnieciony przez wiatę w Białce Tatrzańskiej
7-latek, który w krytycznym stanie trafił do szpitala po wypadku w Białce Tatrzańskiej, zmarł w piątek - poinformowała reporterka Polsat News, Natalia Knapik. Chłopiec od poniedziałku przebywał w szpitalu dziecięcym na krakowskim Prokocimiu. Miał wielonarządowe obrażenia klatki piersiowej.
Informację o śmierci chłopca potwierdziła rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.
Masywna wiata stojąca przy deptaku obok stacji narciarskiej w Białce Tatrzańskiej przygniotła 70-letnią kobietę i jej 7-letniego wnuka w poniedziałek. Na miejsce przybyli ratownicy medyczni w śmigłowcach LPR i TOPR.
Mimo półgodzinnej reanimacji, kobieta zmarła.
Zakopiańska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.
Nielegalnie postawiony szyld
- Konstrukcja była postawiona nielegalnie - poinformował w środę Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zakopanem Jan Kęsek. Według inspektora obiekt nie był prawidłowo ustawiony na betonowym cokole i nie miał stosownych pozwoleń na wzniesienie.
Drewniane słupy podtrzymujące zwieńczenie szyldu witającego turystów runęły w wyniku zbutwienia.
- Konstrukcja stała na dwóch działkach różnych właścicieli. Przesłuchaliśmy właścicieli gruntów, ale nikt nie przyznaje się do inwestycji. W naszych rejestrach dotyczących tych konkretnych działek nie było wydanych pozwoleń na wzniesienie tego typu obiektu, w związku z tym prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia, kto i kiedy go wzniósł - wyjaśnił Jan Kęsek.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze