Pies nie przeżył lotu samolotem. Stewardesa umieściła go w schowku na bagaże
Mimo że buldog francuski był w specjalnej torbie zatwierdzonej przez linie United Airlines, stewardesa nakazała umieścić transporter z psem w schowku na bagaż podręczny. Po wylądowaniu samolotu okazało się, że zwierzę nie przeżyło. Powodem śmierci Papacito mógł być brak tlenu. United Airlines przeprosiły rodzinę, do której należał pies i wzięły "pełną odpowiedzialność" za to, co się stało.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek podczas lotu z Houston do Nowego Jorku. Samolotem linii United Airlines podróżowała matka z dwiema córkami. Na pokład samolotu rodzina wzięła również psa - 10-miesięcznego buldoga francuskiego o imieniu Papacito.
Jak relacjonowała na Facebooku Lara June, jedna z pasażerek lotu do Nowego Jorku, obsługa samolotu nakazała umieszczenie zwierzęcia w miejscu na bagaże, znajdującym się nad głowami pasażerów. Stewardesa, która rozmawiała z matką, miała przy tym zapewniać, że psu nic się nie stanie.
Lot trwał ok. 4 godzin. Po wylądowaniu zwierzę nie dawało znaków życia. Jak przyznają pozostali pasażerowie feralnego lotu, właścicielka psa była w szoku i próbowała reanimować zwierzę. Papacito nie przeżył.
"To był tragiczny wypadek"
"Zwierzęta domowe nigdy nie powinny być przewożone w tym miejscu" - przyznały w specjalnym oświadczeniu linie United Airlines, które wzięły "pełną odpowiedzialność" za śmierć psa podczas lotu.
"To był tragiczny wypadek, który nigdy nie powinien się wydarzyć" - dodano. Linie lotnicze złożyły także kondolencje rodzinie i zobowiązały się do udzielenia jej wsparcia.
I want to help this woman and her daughter. They lost their dog because of an @united flight attendant. My heart is broken. pic.twitter.com/mjXYAhxsAq
— MaggieGremminger (@MaggieGrem) 13 marca 2018
abcnews.go.com, cnbc.com
Czytaj więcej