Domniemany sprawca wybuchu kamienicy w Poznaniu wybudzony ze śpiączki. "Jest z nim kontakt logiczny"
Tomasz J., domniemany sprawca wybuchu w poznańskiej kamienicy, oddycha już samodzielnie i porozumiewa się z lekarzami. - Ponieważ stan pacjenta poprawiał się, dziś rano zapadła decyzja o wybudzeniu go ze śpiączki farmakologicznej. Na razie nie ma zgody lekarzy na przesłuchanie mężczyzny, być może podejmą ją jutro - powiedział Stanisław Rusek, rzecznik szpitala im. J. Strusia w Poznaniu.
Lekarze wybudzili mężczyznę ze śpiączki przed południem. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Pacjent jest odłączony od respiratora, jest przytomny, jest w stanie kontaktu werbalnego, jest z nim zachowany kontakt logiczny. Rozumie, co się wokół niego dzieje - mówił Polsat News rzecznik szpitala. Dodał, że stan mężczyzny uprawniałby prokuraturę do przesłuchania go, ale według lekarzy jest jeszcze na to za wcześnie.
- Decyzja co do ewentualnej zgody może zapaść już jutro, a jeśli nie, to w najbliższych dniach - dodał rzecznik. Podkreślił, że lekarze nie zadawali mężczyźnie pytań o wybuch w kamienicy.
Pięć ofiar śmiertelnych
Budynek przy ul. 28 Czerwca w Poznaniu zawalił się częściowo w niedzielę, 4 marca, po silnej eksplozji prawdopodobnie spowodowanej wybuchem gazu. W katastrofie zginęło pięć osób, a 21 zostało rannych.
Trzy dni później prokuratura potwierdziła, że wybuch mógł być próbą zatuszowania zbrodni. Biegli jednoznacznie stwierdzili, że obrażenia u jednej z ofiar były zadane przez osoby trzecie. Chodzi o żonę Tomasza J.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus powiedziała we wtorek mediom, że śledczy otrzymali już informację o wybudzeniu Tomasza J. ze śpiączki farmakologicznej. Jak dodała, mężczyzna ma obecnie status "podejrzewanego". Śledczy czekają na decyzję lekarzy odnośnie do możliwości przesłuchania mężczyzny.
Zazdrość możliwym motywem zbrodni
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która zajmuje się sprawą wybuchu, zainteresowała się również okolicznościami wypadku drogowego, w którym ponad dwa miesiące temu uczestniczył mężczyzna. Prowadził on samochód, który rozbił się na drzewie. W wypadku Tomasz J. odniósł lekkie obrażenia. Jego kilkunastoletni syn z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala i nadal w nim przebywa. Przechodzi operacje i jest rehabilitowany.
Żona Tomasza J. miała twierdzić, że mężczyzna wjechał na drzewo celowo, ponieważ dowiedział się, że kobieta chce się z nim rozstać.
Beata J. odnowiła kontakt z dawnym znajomym i planowała wyjechać do niego za granicę. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie zazdrość o żonę miała być powodem morderstwa. Media wskazują, że Tomasz J. przyjechał niespodziewanie do Poznania już w sobotę - w niedzielę rano kobieta planowała wyjazd. Wtedy doszło do tragedii.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze