Spory ruch w sklepach przed pierwszą niedzielą wolną od handlu. Klienci robią większe zakupy
Przed pierwszą niedzielą, w którą będzie obowiązywał zakaz handlu, ruch w wielu sklepach i centrach handlowych w sobotę był duży. Część klientów deklarowała, że robi większe zakupy, niż zwykle tego dnia, pod kątem niedzieli. Najczęściej chodziło o artykuły spożywcze.
Ustawa ograniczająca handel w niedziele weszła w życie 1 marca. Zakłada ona, że w tym roku, w każdym miesiącu, będą dwie niedziele handlowe - pierwsza i ostatnia. Od 1 stycznia 2019 r. będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu - ostatnia, a od 1 stycznia 2020 r. będzie obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele, z wyjątkiem siedmiu w roku.
Sto pozycji na liście zakupów
Na dzień przed pierwszą wolną od handlu niedzielą, przy białostockim centrum handlowym Auchan Hetmańska niewiele było wolnych miejsc parkingowych. W sklepie było dużo ludzi, ale przedstawiciele sieci zastrzegali, że o tym, czy i o ile ruch był większy niż zwykle, będzie można mówić w poniedziałek, po podsumowaniu obrotu.
Pan Marek, który wyszedł z tego centrum handlowego z koszykiem wypełnionym po brzegi, przyznał, iż na liście zakupów miał okołu stu pozycji. Zastrzegł jednak, że to nie są typowe weekendowe zakupy jego rodziny; część z nich wynika bowiem z niedzielnych obchodów urodzin jego dzieci. Dodał, że zwykle weekendowe zakupy robi w piątek, bo mieszka za miastem; w niedzielę - jeśli będzie taka potrzeba - będzie mógł, jak dotąd, kupić podstawowe rzeczy w małym sklepie niedaleko domu. Sklep prowadzi bowiem sam właściciel, który nadal ma zamiar handlować w niedziele.
"Czegoś takiego jeszcze nie widziałam"
W Galerii Katowickiej, w centrum stolicy woj. śląskiego, również ruch w sobotę był znaczny. Pracownicy serwisu sprzątającego diagnozowali, że ludzi mogło być "trochę więcej", niż zwykle, jednak ich zdaniem, niekoniecznie więcej kupujących. - Chyba, że "spożywkę", w Stokrotce, na dole. Stamtąd więcej z pełnymi torbami wychodzi - uznał jeden ze sprzątających pasaże. Podziemne parkingi tego centrum handlowego nie były zapełnione, na najniższym poziomie przed południem było wiele miejsc wolnych.
Pełne były natomiast parkingi katowickiego sklepu Ikea, który - podobnie jak np. w okresach okołoświątecznych - zapewnił klientom wsparcie osób kierujących ruchem. - Cudem znalazłam miejsce. Boję się wchodzić. Czegoś takiego jeszcze tutaj nie widziałam - mówiła wysiadająca z samochodu pani Agnieszka. Wewnątrz w sklepie ruch był spory, kolejki ustawiały się do restauracji.
Pełne parkingi przed marketami
- Masakra - w ten sposób określiła w sobotę rano liczbę klientów w jednym z dyskontów spożywczych w Chorzowie pracująca tam pani Gosia. - Ludzie przyzwyczaili się, że w niedzielę zrobią zakupy. A tak, to widać teraz wszyscy przyszli - oceniła. Dodała, że o ile zwykle w sobotę przed południem pracują tam jedna-dwie, spośród czterech kas, tego dnia od rana najczęściej potrzebna była obsada trzech.
- Dla nas to też inaczej. Tak to pracowaliśmy w niedzielę, ale za to był dzień wolny w tygodniu, kiedy można coś załatwić. Teraz już tego wolnego nie będzie - wskazała pracownica chorzowskiego dyskontu. - Współczuję drugiej zmianie - zadeklarowała. Po południu jednak ten sam sklep nieco opustoszał: pracowała jedna kasa, a na półki doniesiono część z nielicznych produktów, które klienci zdążyli wykupić rano.
Większy ruch niż zwykle panował w sobotę w sklepach w Olsztynie. Parkingi przed marketami były pełne, wielu klientów - zwłaszcza w spożywczych dyskontach - robiło duże zakupy, prawdopodobnie większe niż przed "zwykłą" niedzielą. Sporo klientów widać było też w miejscach, których ograniczenia nie obejmą, np. w piekarniach.
Zadowoleni z nowych przepisów
Pani Barbara z olsztyńskiego osiedla Gutkowo oceniła, że dla niej nowe przepisy nie będą miały większego znaczenia, bo rzadko robi zakupy w niedziele. Jej zdaniem takie ograniczenia nie są jednak dobre, bo są osoby, które lubią spędzać ten dzień w galeriach. W dodatku - jak przypomniała - wielu studentów dorabiało dotychczas, pracując w soboty i niedziele w sklepach, co teraz może już nie być możliwe. Jak mówiła, przed tym weekendem sama zrobiła "typowe" zakupy, większość kupujących stała jednak przy kasach z wypełnionymi koszami, jak przed długim weekendem.
Inna olsztynianka, pani Agnieszka oceniła, że nowa ustawa nie wpłynie na jej zwyczaje zakupowe: codzienne zakupy robi w tygodniu, większe w soboty; w niedziele z rzadka zdarzało się jej dotąd szukać np. ubrań dla rodziny. Wskazała, że "jest raczej za" nowymi przepisami. - Mam znajomą, która pracuje w galerii. Patrząc na nią i z jej punktu widzenia myślę, że to dobre. Ona w każdą niedzielę pracuje, bo wtedy jest najwięcej klientów. A teraz jednak będzie miała tę niedzielę dla siebie, a ja sama wiem, co to znaczy mieć wolny weekend - podkreśliła.
PAP
Czytaj więcej