Nowa opłata paliwowa. PO pyta, czy w ten sposób rząd szuka pieniędzy na podwyżki dla ministrów
Posłowie PO przestrzegali w środę, że planowane przez rząd wprowadzenie nowej opłaty emisyjnej na paliwa spowoduje wzrost cen wszystkich innych produktów, w tym żywności, i przez to uderzy w osoby najgorzej sytuowane. - PiS funduje Polakom program "drożyna plus" - ocenił Krzysztof Brejza. Resort energii twierdzi, że nowa opłata nie powinna skutkować podwyżkami cen paliw na stacjach benzynowych.
Wprowadzenie opłaty emisyjnej w wysokości 80 zł na 1000 litrów benzyny lub oleju napędowego przewiduje najnowsza wersja projektu ustawy o biopaliwach, której wnioskodawcą jest resort energii. Dochody z opłaty mają wspomóc budowę infrastruktury paliw alternatywnych.
Obowiązek zapłaty opłaty emisyjnej ciążyłby na producencie albo importerze paliw silnikowych lub na podmiocie dokonującym nabycia wewnątrzwspólnotowego.
"Wysysają portfele Polaków"
Rządowe plany skrytykowali w środę na konferencji prasowej posłowie PO. Dowodzili, że wzrost ceny paliw o 8 gr za litr plus VAT, czyli w sumie o ok. 10 groszy, spowoduje m.in. wzrost cen wszystkich artykułów spożywczych, które - według nich - w czasie rządów PiS i tak już podrożały.
- Zafundowali program "drożyzna plus" - wysysają portfele Polaków, napychają działaczy PiS do spółek paliwowych - panów Obajtków (chodzi o prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka - red.) - powiedział Krzysztof Brejza. - To jest obłęd, nie ma na to naszej zgody - dodał.
Pytał, czy wprowadzenie nowej opłaty motywowane jest szukaniem dodatkowych środków na podwyżki dla członków rządu. - Oni nie mogą pieniędzy znaleźć teraz? Muszą dokładać na stacjach benzynowych więcej po to, żeby pan minister Błaszczak, pan premier Morawiecki mogli się nawzajem nagradzać? Tutaj szukają źródeł? Polacy mają drożej tankować, żeby fundować nagrody władz? - dopytywał polityk PO.
Jego zdaniem to "rzecz niegodziwa", uderzająca w osoby najgorzej sytuowane - emerytów, rencistów oraz tych, którzy zarabiają najmniej. "Oni zapłacą więcej przy dystrybutorze i będą też więcej płacić przy kasie za każdy produkt" - dowodził Brejza.
- Oni są jak taka wielka "pijawa", która przyssała się do portfeli Polaków - dodał poseł PO.
"Ktoś musi się tym zająć"
Rzecznik Platformy Jan Grabiec nawiązał z kolei do powołania nowego wiceministra finansów Tomasza Robaczyńskiego, który w resorcie ma zająć miejsce Teresy Czerwińskiej, która - decyzją premiera Mateusza Morawieckiego - została szefową MF. Robaczyński ma odpowiadać w ministerstwie za pion budżetowy.
Rzecznik PO przypomniał, że jeszcze w poniedziałek szef rządu zapowiadał redukcję o 20-25 proc. liczby wiceministrów (łącznie jak mówił Morawiecki ministrów i ich zastępców w randze sekretarzy i podsekretarzy stanu jest 126).
Ironizował, że w świetle planowanego wprowadzenia opłaty emisyjnej "ktoś musi się tym zająć". - Być może po to jest potrzebny nowy wiceminister finansów, żeby zorganizował wprowadzenie tego podatku i jego pobór. Rząd się sam wyżywi, a w tym przypadku rząd znajdzie sposób na to, żeby sfinansować nie tylko nagrody, ale też nowe stanowiska dla ministrów - powiedział Grabiec.
Obłożenie paliw silnikowych opłatą emisyjną nie powinno skutkować bezpośrednim wzrostem cen paliw dla klientów detalicznych - uważa Ministerstwo Energii. Projekt ustawy o biopaliwach przyjął już Stały Komitet RM.
Pieniądze m.in. na walkę ze smogiem
Głównym zadaniem projektowanej przez resort energii nowelizacji jest utworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT). Środki z funduszu mają wspierać rozwój rynku i infrastruktury paliw alternatywnych - m.in. energii elektrycznej, CNG, LNG, wodoru - w transporcie.
Zgodnie z projektem do FNT miałoby trafić 15 proc. wspływów z opłaty emisyjnej, 85 proc. trafiałoby do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki m.in. na walkę ze smogiem.
W Ocenie Skutków Regulacji napisano, że w 2019 r. rząd planuje dzięki całej nowelizacji zebrać 1,7 mld zł, z czego do FNT trafi 340 mln zł. W ciągu 10 lat przychody FNT mają wynieść 6,75 mld zł.
PAP
Komentarze