Denis Urubko zapowiada zbieranie funduszy na kolejną wyprawę na K2. Himalaista wylądował na Okęciu
Denis Urubko wrócił w środę do Polski po nieudanej próbie zimowego zdobycia szczytu K2 w Himalajach. Zapowiedział kolejną próbę zdobycia tej góry zimą. - Za dwa, trzy lata - zadeklarował Urubko tuż po wylądowaniu na warszawskim lotnisku Chopina.
Urubko podkreślał, że kolejna próba zdobycia szczytu K2 nie może się odbyć wcześniej niż za dwa, trzy lata, gdyż "za dużo jest psychologicznych problemów". - Byłem niedaleko szczytu i dwa razy wracałem, to teraz nie jest łatwo pomyśleć (o ponownej próbie - red.). Podkreślił, że będzie mu teraz towarzyszyć marzenie, by wrócić z Polakami na K2. Wcześniej planuje trochę potrenować, planuje kolejne wyprawy zimowe na Broad Peak lub Gaszebrum I.
Urubko: atmosfera nie sprzyjała walce o zdobycie szczytu
W rozmowie z dziennikarzami przyznał jednak, że atmosfera w ekipie, która działała pod K2, nie była zbyt dobra. – Dziwna. Nie sprzyjała walce o zdobycie szczytu - powiedział Urubko.
Pytano o samotną próbę zaatakowania szczytu K2, którą podjął stwierdził, że "to nie była trudna decyzja". - Dla mnie zima kończy się 28 lutego i było ważne, podjęcie próby "prawdziwej" zimy - powiedział dodając, że nie zrzuca na nikogo odpowiedzialności za to, że się nie udało, ani że nikt inny nie chciał z nim wejść. - Zrobiłem to na swoją odpowiedzialność - dodał Urubko. Przyznał, że z nikim nie konsultował swojej decyzji. - Ma duże doświadczenie w Himalajach i pomyślałem, że to dobra decyzja - ocenił.
Przerwał atak, bo dopadła go burza śnieżna
Urubko rozpoczął samodzielną wspinaczkę w sobotę 24 lutego, bez uzgodnienia swoich planów z innymi uczestnikami wyprawy na K2.
Pierwszego dnia wspiął się na wysokość 6250 m n.p.m. Przenocował w jamie lodowo-śnieżnej. Następnego dnia udało mu się dotrzeć na wysokość 7200 metrów, ale wspinanie utrudniała pogoda.
"Na wysokości ok. 7600 dopadła mnie burza śnieżna. Spadłem się ze śniegiem pięć metrów (najprawdopodobniej na Urubkę spadła niewielka lawina - red.)" - opisał na stronie mountain.ru. Wtedy zadecydował o przerwaniu ataku szczytowego.
Urubko miał problemy ze znalezieniem drogi powrotnej. Sytuację utrudniał brak sprzętu i radiotelefonu. Po kilku godzinach udało mu się znaleźć odpowiednią drogę.
"Nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem"
Po nieudanym ataku, 45-letni Urubko, urodzony w rosyjskim Niewinnomyssku i posiadający polskie obywatelstwo, zrezygnował z dalszego udziału w wyprawie.
"Decyzja ta została zaakceptowana przez uczestników wyprawy, którzy nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem po jego samodzielnej próbie zdobycia wierzchołka" - poinformował kierownik polskiej zimowej wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki
polsatnews.pl, PAP, mountain.ru
Czytaj więcej