Policja o wypadku Szydło: sprawa ew. wykroczeń funkcjonariuszy BOR uległa przedawnieniu

Polska
Policja o wypadku Szydło: sprawa ew. wykroczeń funkcjonariuszy BOR uległa przedawnieniu
Polsat News

- Sprawa ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu uległa przedawnieniu 11 lutego - poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń. W poniedziałek prokuratura oświadczyła, że postępowanie ws. funkcjonariuszy BOR jest w toku.

28 lutego prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa w sprawie wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu 10 lutego ub.r.

 

Dochodzenie prowadzi policja

 

Poinformowała również, że w toku jest dochodzenie dotyczące podejrzenia przekroczenia dozwolonej prędkości i przekroczenia linii ciągłej jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. Dochodzenie to - jak w sprawie każdego wykroczenia - prowadzi policja.

 

- 2 lutego prokuratura przekazała nam część materiałów procesowych, które wyłączyła ze śledztwa. Te materiały dotyczyły ewentualnych wykroczeń popełnionych przez funkcjonariuszy BOR w zakresie niestosowania się do linii ciągłej, przekraczania podwójnej linii ciągłej czy niestosowania się do ograniczeń prędkości - poinformował mł. insp. Sebastian Gleń.

 

"Minął rok od popełnienia wykroczenia"

 

Jak wyjaśnił, przed skierowaniem wniosku o ukaranie policja musi przeanalizować zebrany materiał i przygotować dostateczny materiał dowodowy uzasadniający złożenie takiego wniosku o ukaranie. W tym celu policja m.in. poprosiła prokuraturę o uzupełnienie materiału, wysłała faks do Komendy Rejonowej Policji w Warszawie z prośbą o przesłuchanie kierowców BOR w drodze pomocy prawnej.

 

- Otrzymaliśmy część tych materiałów, ale 11 lutego minął rok od popełnienia wykroczenia i sprawa wykroczenia uległa przedawnieniu. W obecnej chwili nie wykonujemy już czynności w tej sprawie. Brak podstaw do ścigania - powiedział Sebastian Gleń.

 

Trójka prokuratorów złożyła wnioski o wyłączenie

 

Jak podawała prokuratura, trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku kolumny rządowej z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu złożyła wnioski o wyłączenie od prowadzenia postępowania. Decyzję w sprawie wniosku podejmie Prokurator Regionalny w Krakowie.

 

Według mediów, prokuratorzy chcieli wyłączyć do odrębnego postępowania wątek organizacji przejazdu kolumny ówczesnej premier. Rozpatrywali także objęcie w tym postępowaniu wątku zeznań, czy kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe. Na takie wyłączenie - według mediów - nie zgadzał się prok. okręgowy Rafał Babiński.

 

"Wyeliminowanie jednej wersji wypadku"

 

Jak wyjaśniał następnie rzecznik PO, "prokuratorzy błędnie uznali za konieczne sporządzenie na tym etapie postępowania wyłączeń w kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej oraz przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu".

 

- Zdaniem ich bezpośredniego przełożonego wyłączenie na tym etapie byłoby równoznaczne z jednoznacznym wyeliminowaniem jednej z wersji przebiegu wypadku. Czynność ta na tym etapie postępowania byłaby przedwczesna i sprzeczna z metodyką prowadzenia śledztwa. Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia, w tym przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu - informował prok. Janusz Hnatko.

 

"Kierowca Audi nie miał możliwości uniknięcia kolizji"

 

Podkreślał również, że powołani przez prokuraturę biegli z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych im prof. dr Jana Sehna w Krakowie stwierdzili, iż - niezależnie od używania bądź nie używania sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. 

 

- Nieprawidłowo przeprowadzony manewr skrętu w lewo przez kierowcę Seicento był w ocenie biegłych bezpośrednią przyczyną kolizji z samochodem marki Audi A8, którym jechała Beata Szydło. Kierowca Audi nie miał możliwości uniknięcia kolizji - podawała prokuratura.

 

Sebastian K. nie przyznaje się do winy

 

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

 

14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

 

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia

 

PAP

nro/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie