Światowa Organizacja Handlu ostrzega przed wojną handlową. "Oko za oko i wszyscy będziemy ślepi"
Szef Światowej Organizacji Handlu (WTO) ostrzegł w poniedziałek przed ryzykiem wojny handlowej w związku z planami USA wprowadzenia ceł na stal i aluminium. Zaniepokojenie wyrazili przedstawiciele UE, Meksyku, Japonii, Australii, Korei Płd., Kanady oraz Indii.
Jak relacjonuje z Genewy agencja Reutera, dyrektor Generalny Światowej Organizacji Handlu Robert Azevedo zaapelował do członków WTO, żeby powstrzymali "pierwsze kostki domino" potencjalnej wojny handlowej.
"Ostrożnie przemyśleć sytuację"
Azevedo odniósł się do ogłoszonego w ubiegłym tygodniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa zamiaru nałożenia 25-procentowego cła na import stali oraz 10-procentowego cła na aluminium, co wywołało ostrą reakcję wielu partnerów handlowych USA.
- W świetle ostatnich zapowiedzi dotyczących środków polityki handlowej, jasnym jest, że widzimy obecnie o wiele większe i realne ryzyko wywołania eskalacji barier handlowych na całym świecie - powiedział Azevedo.
- Nie możemy ignorować tego ryzyka i wzywam wszystkie strony, aby rozważyły i przemyślały tę sytuację bardzo ostrożnie - zaapelował.
- Jak już wejdziemy na tę ścieżkę, bardzo trudno będzie zawrócić. Oko za oko doprowadzi do tego, że wszyscy będziemy ślepi, a świat, do głębokiej recesji - dodał.
"Uczciwa NAFTA" za zniesienie ceł
Sprawa położyła się cieniem na dobiegającej właśnie końca w Meksyku siódmej rundzie rozmów o modyfikacji Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu (NAFTA). Według dwóch źródeł cytowanych przez Reutera runda ta - podobnie jak i poprzednia - zakończy się we wtorek bez oficjalnego trójstronnego komunikatu USA, Kanady i Meksyku.
Zarówno Kanada jak i Meksyk zażądały od USA wyłączenia z planowanych taryf, na co prezydent Trump odpowiedział w poniedziałek na Twitterze wysuwając ultimatum: "nowa i uczciwa NAFTA" za zniesienie ceł.
Krytyka Republikanów
Zapowiedź Trumpa wywołała krytykę również w Partii Republikańskiej, stanowiącej jego zaplecze.
Przewodniczący Izby Reprezentantów, Republikanin Paul Ryan w obawie przed rozpętaniem wojny handlowej zaapelował do prezydenta, żeby nie wprowadzał zapowiedzianych w ubiegłym tygodniu ceł. "Jesteśmy skrajnie zaniepokojeni konsekwencjami wojny handlowej i apelujemy do Białego Domu, żeby nie wprowadzać w życie tego planu. Nowa reforma podatkowa wzmocniła gospodarkę i z całą pewnością nie chcemy wystawiać tych korzyści na szwank" - oświadczyła rzeczniczka Ryana, Ashlee Strong.
Wywodzący się z Partii Republikańskiej liderzy komisji zajmującej się sprawami podatkowymi (Committee on Ways and Means) rozprowadzają w Kongresie list wyrażający zaniepokojenie propozycją wprowadzenia "szeroko zakrojonych, globalnych ceł" na stal i aluminium. Rzeczniczka komisji Lauren Aronson powiedziała, że sankcje taryfowe powinny być wymierzone tylko w produkty, handel którymi odbywa się na niesprawiedliwym warunkach.
KE podejmie kroki
Sprawą nałożonych ceł zajmie się w środę kolegium komisarzy UE. - Komisarze będą dyskutować o naszej reakcji, która będzie szybka, stanowcza i proporcjonalna, (...) a także w pełni zgodna z zasadami Światowej Organizacji Handlu - powiedział w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas.
Rzecznik podkreślił, że nie zamierza ona "chować głowy w piasek". - Gdy ktoś podejmuje jednostronne działania, które wystawiają na ryzyko tysiące europejskich miejsc pracy, musimy działać - oświadczył. - Jeśli zapowiedziane przez prezydenta USA środki zmaterializują się w sposób, który będzie wpływał na europejskie interesy, zareagujemy w sposób zdecydowany, ale proporcjonalny.
KE jeszcze w piątek skrytykowała władze USA za zapowiedź nałożenia dodatkowych ceł importowych. Zapowiedziała, że w razie potrzeby zaproponuje zgodne z zasadami WTO działania ochronne, by unijny rynek był stabilny.
Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył w poniedziałek, że jeśli protekcjonistyczne zapowiedzi zostaną spełnione, UE powinna zareagować szybko. Jego zdaniem działania Waszyngtonu będą pogwałceniem reguł Światowej Organizacji Handlu.
EUROFER: najbardziej szkodliwa z opcji
Zdaniem europejskiego stowarzyszenia producentów stali EUROFER, szacowany na 5 mln ton rocznie unijny eksport stali do Stanów Zjednoczonych będzie mocno dotknięty już od pierwszego dnia obowiązywania restrykcji. Tak samo zresztą będzie z produkcją z innych krajów. "Spodziewamy się, że taryfy mogą ograniczać amerykański import o 20-25 mln ton. To więcej niż połowa importu do UE" - zauważył dyrektor generalny EUROFER-u Axel Eggert.
Z informacji przekazanych przez władze USA wynika, że dodatkowe cła to następstwo dochodzenia przeprowadzonego przez ministerstwo handlu, w raporcie z którego stwierdzono, że import stali i aluminium zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA. W efekcie zalecono nałożenie ograniczeń handlowych. EUROFER wskazuje jednak, że Trump wybrał najbardziej szkodliwą z zaproponowanych mu opcji - ograniczające taryfy zamiast np. kwot importowych, które nie musiałaby dotyczyć europejskich producentów.
UE zapowiada odwet
Decyzję Trumpa oprotestowali niemal wszyscy partnerzy handlowi USA; UE oznajmiła, że rozważa wprowadzenie taryf odwetowych na amerykańską stal i szereg innych produktów, w tym na produkty rolne. Retorsje rozważają także Meksyk, Brazylia, Kanada i Chiny.
W minionym roku import stali do USA wyniósł ok. 36 mln ton, z czego z UE prawie 5 mln ton. Najwięcej z UE na amerykańskich restrykcjach mogłyby stracić Niemcy. Eksperci wskazują, że dla Polski, która jest stosunkowo niewielkim eksporterem na ten rynek, nie ma bezpośredniego zagrożenia, ale nasi producenci mogą stracić w wyniku zawirowań na rynkach globalnych.
Zdaniem KE źródło problemu rynku stali i aluminium leży w globalnej nadprodukcji tych wyrobów. - Można to rozwiązać jedynie u źródła przez prace z krajami, które są w to zaangażowane - powiedział Schinas. Zadeklarował, że UE jest gotowa by to robić wraz ze stanami Zjednoczonymi. Producenci stali od lat wskazują na Chiny jako kraj z ogromnymi nadwyżkami produkcyjnymi.
PAP
Czytaj więcej