Opowieść o niezwykłej męskiej przyjaźni

Polska

Historia jak z filmu. Jeden od dziecka niepełnosprawny, nie mówi, nie chodzi. Drugi miał być tylko wolontariuszem przez tydzień. Zostali przyjaciółmi. I tak jest już od sześciu lat. Bo choć choroba unieruchomiła ciało, to uruchomiła ogromną potrzebę bliskości.

Michał podnosi rękę, bo głównie tak komunikuje się ze światem.


- Śniły ci się jakieś koleżanki? O widzę, ze śniło ci się coś - rozmawia z podopiecznym Stanisław Stopka, wolontariusz Domu Pomocy Społecznej przy ul. Łanowej w Krakowie.

 

"Rozumiemy się bez słów"


Ale Michał w kontakcie ze Staszkiem Stopką nie musi nawet gestykulować. 


- Po mimice twarzy również dużo można zaobserwować. Czasem łapię się na tym, że rozumiemy się bez słów. Wiem, kiedy jest zadowolony, a bywa i tak, że jest smutny - zauważa Stopka. 

 

Nic dziwnego. Panowie poznali się na zimowym obozie 6 lat temu. Stanisław Stopka miał tam spędzić jako opiekun niepełnosprawnych tylko tydzień. Od tego czasu minęło już sześć lat, stali się z Michałem rodziną. Choć początki nie były łatwe.

 

"Czuję, że robię coś dobrego"


- Udawał, że się dławi, ja zacząłem biegać po stołówce, szukać pielęgniarki, a on w śmiech i wszystko w żart obrócił - opowiada pan Stanisław.
 

Ten żart go nie zraził. Przeciwnie. Żeby profesjonalnie zajmować się niepełnosprawnymi - skończył oligofrenopedagogikę - dział pedagogiki specjalnej zajmujący się wychowaniem i nauczaniem osób z niepełnosprawnością intelektualną.


- Czuję, że robię coś dobrego. Wszyscy dookoła oddają też to ciepło - mówi Stopka.

 

Michał jest jednym z największych optymistów


Ponad trzydziestoletni dziś Michał Stramek jest sierotą. Miał sześć lat, gdy trafił tu do domu opieki społecznej z domu dziecka.


- Choruje na dziecięce porażenie mózgowe, ale jest absolutnie mądrym, wrażliwym facetem - zapewnia Elżbieta Rozwadowska z DPS przy ul. Łanowej w Krakowie.


Wśród 165 podopiecznych jest jednym z największych optymistów - Od zawsze był uśmiechnięty, radosny, reagujący uśmiechem na wszystkie osoby, które do niego się zbliżały, z którymi chciał nawiązać kontakt - podkreśliła Barbara Wąsowicz, dyrektorka DPS przy ul. Łanowej w Krakowie.


Dziecięce porażenie mózgowe to choroba, która unieruchamiając ciało, uruchamia ogromną potrzebę bliskości.


Polsat News

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie