Odwołane lekcje w niektórych szkołach. Przez nieszczelne okna, choroby i problemy z dojazdem
- Lekcje nie uciekną, tak jak ucieka ciepło przez nieszczelne okna - tłumaczy dyrekcja IV Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Sczanieckiej w Łodzi, w którym odwołano zajęcia. Wszystko przez drewniane okna, które nie wytrzymują tak niskiej temperatury. Z kolei w kilku szkołach w woj. warmińsko-mazurskim lekcje odwołano, bo uczniowie nie mieli jak na nie dojechać.
Katarzyna Felde, dyrektor łódzkiego liceum tłumaczy, że 120-letnich, drewnianych okien nie można wymienić na plastikowe. - Budynek jest zabytkowy. Konserwator zgodzić się nie chce - mówi.
Rozporządzenie mówi o tym, że w salach lekcyjnych nie może być mniej niż 18 stopni. - W moich salach było, powiedzmy, 17, może 18,5. Natomiast w całej szkole na korytarzu jest tak zimno, że ja nie miałam innego wyboru - tłumaczy swoją decyzję o odwołaniu zajęć.
Uczniowie będą musieli jednak zaległe dni odrobić. Licealiści przyjdą do szkoły w dwie soboty - kwietniową i czerwcową.
"Dzieci musiały czekać 20-30 minut na autobusy"
Wolne mieli także uczniowie ze szkół w Staświnach, Rydzewie, Baniach Mazurskich, czy w Miłkach w woj. warmińsko-mazurskim.
- Przy 20-stopniowym mrozie dzieci musiały czekać 20-30 minut na autobusy, które niestety nie dojechały - mówi Agnieszka Hryszko, polonistka z Zespołu Placówek Oświatowych w Miłkach.
Poza problemami z dojazdem, klasy zdziesiątkowały także choroby uczniów. - Bywało tak, że w klasie 20-osobowej mieliśmy 5-6 uczniów - mówi nauczycielka Lidia Popczyńska.
Nauczyciele w pustych salach
Szkół nikt jednak nie zamyka. Nauczyciele są i pracują, choć nieco inaczej niż zazwyczaj.
- Jest okazja do tego, żeby uzupełnić dokumentację, sprawdzić testy. Mimo że nie ma dzieci w szkole, praca zawsze jakaś jest - mówi nauczyciel geografii Tomasz Zawada.
Wydarzenia
Czytaj więcej