Mieszkańcy widzieli dym nad wulkanem wygasłym pół miliona lat temu. Naukowcy nie dowierzają
Po ostatnim potężnym trzęsieniu ziemi w Nowej Gwinei nad kraterem wulkanu Bosavi mieszkańcy mieli zaobserwować dym. Okoliczne plemiona są przerażone, bo erupcja wulkanu mogłaby okazać się tragiczna w skutkach. Wulkan jest uznany za wygasły, a ostatni raz wybuchł pół miliona lat temu.
W ostatnich tygodniach obserwujemy nietypową aktywność wulkaniczną i sejsmiczną na świecie. Ze snu budzi się coraz więcej wulkanów, które stanowią poważne zagrożenie. Obok tak niebezpiecznych wulkanów, jak Mayon czy Agung, które emitują popioły, dwutlenek węgla i dwutlenek siarki, całe roje trzęsień ziemi wskazują na oznaki wybudzania się kolejnych wulkanów, m.in. na Wyspach Kanaryjskich, Azorach czy Islandii.
Niewykluczone, że do długiej listy aktywnych w ostatnim czasie wulkanów, dopisać będzie trzeba wulkan Bosavi, który znajduje się w głębi wyspy Nowa Gwinea, położonej w zachodniej części Pacyfiku. Kilka dni temu zaledwie 50 kilometrów od wulkanicznego krateru doszło do serii silnych trzęsień ziemi. Najpotężniejszy wstrząs miał aż M7.5.
Ostatnia erupcja miała miejsce pół miliona lat temu
Jak wynika z relacji plemion zamieszkujących okolice, zaobserwowały one kłęby dymu unoszące się nad kraterem wulkanu. Wiadomość ta zdumiała naukowców, ponieważ wulkan Bosavi uznany jest oficjalnie za wygasły. Jego ostatnia erupcja miała miejsce pół miliona lat temu i nie ma możliwości, aby góra nagle się uaktywniła.
Steve Saunders, geolog pracujący dla rządu, w wypowiedzi dla serwisu PostCourier stwierdził, że jest mało prawdopodobne, aby wstrząs tektoniczny uaktywnił wulkan. Stuprocentowej pewności nie ma, ale zdjęcia satelitarne wydają się potwierdzać, że wulkan nie emituje dymu. Jednak obecnie nad regionem zalegają chmury kłębiaste, które utrudniają dokładniejszą analizę sytuacji z perspektywy satelity.
Mieszkańcy: to dym, Naukowcy: to plotka, Misjonarka: to opary
Uznano więc, że to plotka głoszona przez mieszkańców, aby zwrócić na siebie uwagę władz i organizacji pozarządowych, od których nie otrzymali dotąd żadnej pomocy. Tymczasem na skutek silnych wstrząsów i tysięcy wstrząsów wtórnych, w których zginęło 20 osób, a ponad 300 zostało rannych, podniósł się poziom wody w jeziorze Kutubu, zmuszając ludzi do opuszczenia zalewanych wysp i porzucenia dorobku całego życia.
Jedna z miejscowym misjonarek stwierdziła, że nad kraterem nie pojawił się dym, lecz opary i obłoki, które podświetlone przez promienie słoneczne mogły dawać złudzenie erupcji.
Erupcja wulkanu mogłaby się okazać tragiczna w skutkach, ponieważ nie ma opracowanych żadnych planów ewakuacji na wypadek takiego kataklizmu. W region musiałaby się udać ekspedycja naukowa i zbadać czy rzeczywiście wulkan się uaktywnił i czy grozi wybuchem. To karkołomne zadanie, gdyż stoki góry są odcięte od świata i niezamieszkane.
Tereny wciąż jeszcze nie zostały odkryte i opisane
To tropikalna dżungla, gdzie ludzka stopa jeszcze nie postała. Region znany jest z endemicznych gatunków fauny i flory, których nie można spotkać nigdzie indziej na świecie, a które nie zostały jeszcze odkryte i opisane. W 2009 roku międzynarodowy zespół naukowców, filmowany przez ekipę telewizji BBC, odkrył 40 nieznanych gatunków, w tym 16 żab, 3 ryby, a także pająki, nietoperza i olbrzymiego szczura.
Ściany krateru, który ma średnicę około 4 kilometrów i 1 kilometr głębokości, w niektórych miejscach uległy zawaleniu. Erupcja zniszczyłaby ten niezwykły las deszczowy wraz z zamieszkującymi je zwierzętami, których nie udało się nam jeszcze poznać.
Wyspę zamieszkuje ok. 9 mln mieszkańców, większość z nich stanowią Papuasi.
twojapogoda.pl, postcourier.com.pg, polsatnews.pl
Komentarze