Debata o praworządności w Polsce w PE. Timmermans: liczę na rozwiązania do końca marca
Wiceszef KE Frans Timmermans powiedział w środę podczas debaty w PE o praworządności w Polsce, że liczy na rozwiązania w tym sporze do końca marca. Zaznaczył, że czeka na konkretną reakcję ze strony Polski na zalecenia KE. Z kolei przedstawiciele największych uczestniczący w debacie wyrazili zaniepokojenie "brakiem dialogu" ze strony Polski.
W środę w PE w Brukseli trwa debata na temat praworządności w Polsce i uruchomienia w tym kontekście przez KE artykułu 7 traktatu europejskiego wobec Polski.
Timmermans przedstawił na wstępie historię sporu dotyczącego praworządności między Warszawą a Komisją Europejską. Powiedział m.in. o konieczności opublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, przywrócenia niezależności TK, zmiany ustawy dotyczącej sądów powszechnych w kontekście wieku emerytalnego sędziów oraz zmiany ustaw dotyczących KRS, by sędziowie tej Rady byli wybierani przez sędziów, a nie polityków.
"Dialog powinien być kontynuowany"
Wyraził też zadowolenie z tego, że - jak mówił - wznowiony został dialog z polskim rządem. "Ten dialog powinien być kontynuowany i mam nadzieję, że doprowadzi do podjęcia działań, które zaradzą tym problemom przed końcem marca. Dialog jest pożyteczny tylko wtedy, jeśli w jego wyniku coś się zmienia (...). Czekam więc na konkretną reakcję ze strony Polski na nasze zalecenia" - powiedział.
Dodał, że praworządność jest kluczowa dla funkcjonowania UE i to warunek konieczny dla wzajemnego zaufania we Wspólnocie.
"Parlament zajmuje się tym po raz szósty"
Europosłanka Roberta Metsola z Europejskiej Partii Ludowej powiedziała, że jest "rzeczą zasmucającą", iż parlament musi zajmować się kwestią praworządności w Polsce już po raz szósty. - Jesteśmy szczerze zaniepokojeni brakiem woli dialogu ze strony polskich władz - argumentowała. Metsola podkreśliła, że intencją PE nie jest karanie Polski, ale to, by bronić polskich obywateli przed działaniami polskiego rządu, który oprócz tego, że narusza standardy demokratyczne, to jeszcze próbuje kontrolować narrację historyczną.
W podobnym tonie wypowiedział się Josef Weidenholzer z ugrupowania socjaldemokratów, który zaznaczył, że PE decyduje się na poparcie dla Komisji w sprawie uruchomienia arttykułu 7. tylko dlatego, że "sytuacja jest poważna".
"Odciąganie Polski od demokracji"
Występująca w imieniu liberałów Sophia in 't Veld z Holandii poinformowała, że w czwartkowym głosowaniu grupa ALDE (Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy) również wyrazi poparcie dla działań Komisji w sprawie uruchomienia artykułu 7. wobec Polski. Jej zdaniem jest to konieczne, gdyż sytuacja w Polsce "podminowuje jedność wspólnoty europejskiej".
Swoje poparcie dla rezolucji wyraziła również Barbara Spinelli reprezentująca Zjednoczoną Lewicę Europejską. Europosłanka Zielonych Ska Keller powiedziała z kolei, że obecne działania władz w Warszawie odciągają Polskę od demokracji.
Legutko: polski rząd naprawia system
- Problem polega na tym, że ogromna część z państwa w ogóle nie ma pojęcia, co się dzieje w Polsce, na czym polegają te reformy i dlaczego są przeprowadzane. Pan przewodniczący (wiceszef KE Frans) Timmermans długo się sprawą Polski zajmuje, a jednak braki informacyjne są tutaj zasadnicze - powiedział podczas debaty europoseł PiS Ryszard Legutko.
Legutko powiedział, że gdy w Polsce upadł komunizm, zaczęto budować nowy system sprawiedliwości i zdecydowano, że najlepiej będzie, gdy władze nad tym systemem przejmą korporacje prawnicze. Jak zaznaczył, w żadnym innym europejskim kraju korporacje te nie dostały takiej władzy jak w Polsce.
Dodał, że "do tej pory w Sądzie Najwyższym mamy sędziów, którzy gnębili opozycję demokratyczną w systemie komunistycznym".
Zaznaczył, że decyzja o przyznaniu takiej władzy korporacjom prawniczym była naiwnością. - Komunistów nie usunięto, pojawili się ich następcy. Kto się nie zgadzał, był marginalizowany, kto się naraził środowisku, był skończony. Oczywistym przykładem tego było to, że prezesi sądów mieli absolutną władzę wyznaczania składu sędziowskiego, co bardzo często, zbyt często, oznaczało, że zanim proces się rozpoczął, wiadomo było, jak się skończy - powiedział.
Farage: Komisja nie reagowała w 2011 r.
Zdecydowanie przeciwko poparciu dla rezolucji wypowiedział się natomiast brytyjski poseł z eurosceptycznej Grupy Wolności i Demokracji Bezpośredniej Nigel Farage. Wytknął on Komisji, że nie reagowała na przejawy braku praworządności w Polsce w 2011 r. gdy dziennikarze w Polsce byli "zatrzymywani, przetrzymywani w areszcie i wyrzucani z pracy" za krytykowanie władz.
- Dlaczego? Bo ówczesny szef rządu, pan Tusk był proeuropejski - argumentował Farage. - Ale kiedy do władzy doszedł PiS, który jest krytyczny wobec Europy i próbuje oczyścić kraj z komunistycznej starej gwardii i zmodernizować system, proszę bardzo, nagle staje wobec uruchomienia artykułu 7 i pozbawienia demokratycznego prawa w Unii - stwierdził.
PAP, fot. PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ
Czytaj więcej
Komentarze