"Burmistrz wybrał najdroższą ofertę". Przetarg na rewitalizację parku w Świdwinie bada prokuratura
Do przetargu na wykonanie robót w świdwińskim parku stanęły trzy firmy. Wbrew rekomendacji komisji konkursowej, burmistrz Świdwina (Zachodniopomorskie) miał wybrać najdroższą z ofert - o ponad milion złotych od pozostałych. Krajowa Izba Odwoławcza nakazała powtórzenie procedury, a sprawę skierowano do Prokuratury Rejonowej w Białogardzie.
Krajowa Izba Odwoławcza nakazała też urzędowi miasta zapłacić po 10 tys. zł kosztów firmom, które odwołały się od decyzji wyboru ofert.
- Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa wpłynęło za pośrednictwem Centralnego Biura Antykorupcyjnego - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin rzecznik prokuratury Ryszard Gąsiorowski.
- W zawiadomieniu wskazuje się, że mogło dojść do złamania przepisów ustawy o zamówieniach publicznych, ewentualnie także przepisów unormowanych w kodeksie karnym. Generalnie mówi się o urzędzie miasta, wspomniany jest także burmistrz, który wynik postępowania miał akceptować. Jednak niekoniecznie pan burmistrz osobiście przeprowadzał czynności związane z tym zamówieniem - wyjaśnił Gąsiorowski.
"Przetarg organizuje się po to, żeby wybrać ofertę najkorzystniejszą"
Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające. Od jego wyników zależy, czy zostanie wszczęte. Radny Marek Tarka, który złożył zawiadomienie uważa, że doszło do niegospodarności.
- Komisja przetargowa wskazuje jako zwycięzcę przetargu firmę, która dała ofertę niższą o milion sto tysięcy złotych. Burmistrz zignorował ten dokument. To przeczy intencji zamówień publicznych, bo przetarg organizuje się po to, żeby wybrać ofertę najkorzystniejszą. Tutaj została wybrana oferta najdroższa - wskazał Tarka.
Burmistrz Jan Owsiak nie chciał rozmawiać z PRK na temat przetargu.
Chciano go przed rokiem odwołać
Radny Marek Tarka był przed dwoma lat jednym z inicjatorów referendum w sprawie odwołania burmistrza Owsiaka.
Wśród zarzutów kierowanych pod adresem burmistrza na ulotkach informacyjnych inicjatorzy referendum wskazywali m.in. sprawę "sprzedaży z naruszeniem prawa 4,5 ha ziemi nieistniejącej fabryce mebli" oraz "przeprowadzone z naruszeniem prawa przetargi na inwestycje miejskie".
Referendum odbyło się w końcu w styczniu 2017 r. Okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej liczby osób, które w nim wzięły udział. Frekwencja wyniosła 16,1 proc.
Aby referendum było ważne, musiało wziąć w nim udział co najmniej trzy piąte wyborców, którzy uczestniczyli w poprzednich wyborach samorządowych - to 3 281 osób w przypadku odwołania burmistrza oraz 3 276 w przypadku rady. W referendum natomiast na dwa pytania swoje głosy oddało po 1984 osób.
Zarzuty wobec burmistrza o zlecanie wykonania robót poza umowami zawartymi w drodze przetargu oraz umów "z wolnej ręki" zgłaszano również w 2014 r. Zajmował się nimi Sąd Okręgowy w Koszalinie, burmistrz nie został skazany.
Polskie Radio Koszalin, polsatnews.pl
Komentarze