Wyszli w Tatry. Nie mieli sił wracać, więc wykopali jamę. Rano wezwali TOPR na pomoc
Wychłodzeniem i odmrożeniami zakończyła się dla dwóch osób wyprawa w Tatry. Turyści postanowili rozbić obóz przy -20 stopniach Celsjusza i przeczekać w nim noc. Na pomoc ruszyli im ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. TOPR ostrzega, że obecnie w Tatrach jest bardzo mroźno.
W sobotę ok. godz. 18 do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zadzwonili turyści informując, że są w rejonie Wołowca. Jak podali, mają problemy i proszą o pomoc w zejściu. Rozmowa trwała krótko, nagle została przerwana.
W trakcie kolejnego połączenia turyści przekazali, że kopią jamę, w której zostaną do rana, gdyż mają ze sobą sprzęt biwakowy i nie potrzebują już pomocy. Wysłanych do nich ratowników odwołano.
Spędzili noc w jamie
Następnego dnia po godz. 6 rano biwakujący turyści wezwali pomoc używając aplikacji "Ratunek", która pozwoliła na precyzyjne określenie ich położenia.
Po godz. 8 po turystów wystartował śmigłowiec. Na szczęście pogoda pozwoliła ratownikom TOPR dolecieć na miejsce i przetransportować turystów z grani wprost do szpitala.
Na najbliższy tydzień w Tatrach przewidywany jest spory mróz. Temperatura spada poniżej -20 stopni Celsjusza. TOPR prosi o rozsądek i odpowiednie przygotowanie do panujących warunków.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze