Kierowcy uważali to urządzenie za "niewykrywalne". Wiadomo już, że takie nie jest
Ciężarowy MAN z naczepą został zatrzymany do kontroli na autostradzie A2 przy parkingu za punktem poboru opłat w Gołuskach. Właściciel jadący z Danii zapewniał, że wszystko jest w porządku. Jednak po wnikliwej kontroli inspektorzy transportu drogowego z Poznania odkryli urządzenie - wyłącznik tachografu sterowany programem z pendrive’a. Wśród kierowców uchodziło ono dotychczas za niewykrywalne.
Zakupione miesiąc temu auto wraz z naczepą prowadził z Danii do Polski właściciel. Podczas przeprowadzonej w czwartek szczegółowej kontroli zainstalowanego w pojeździe tachografu cyfrowego wraz z impulsatorem skrzyni biegów, inspektorzy stwierdzili niedozwolone podłączenie urządzenia dodatkowego.
Fałszował na tachografie prędkość i aktywność
Urządzenie zostało wpięte do instalacji w postaci wyłącznika tachografu sterowanego pendrivem. Powodowało fałszowanie zapisów prędkości, aktywności kierowcy i przebytej drogi. Uruchomienie takiego wyłącznika powodowało, że w trakcie jazdy w tachografie cyfrowym oraz na karcie kierowcy rejestrowana była aktywność oznaczona jako przerwa.
Kierowca miał możliwość dowolnej zmiany wskazań swojej aktywności podczas prowadzenia ciężarówki - mógł wybrać np. odpoczynek lub przerwę.
Program zainstalował tuż po kupnie auta
Zbulwersowani inspektorzy podkreślą, że takie urządzenie - które stanowi ogromne zagrożenie zarówno dla samego kierowcy jaki i innych uczestników ruchu drogowego - właściciel zamontował w nowym aucie od razu zakładając, że będzie fałszował wskazania tachografu.
Kierowcy grozi kara w wysokości 6 tys. zł.
polsatnews.pl
Komentarze