"Polowanie" na wnyki w woj. wielkopolskim. Łowczy znaleźli siedem pułapek
Niezwykłe "polowanie" w lasach pod Grodziskiem Wielkopolskim. Kilkudziesięciu łowczych wyruszyło nie po to, by strzelać do zwierząt, ale by usunąć zastawione na nie wnyki i schwytać kłusowników.
Jest godz. 10 rano, na termometrze -15 stopni Celsjusza. Łowczy wyruszyli do lasu w poszukiwaniu zastawionych wnyków. Mają do przejścia 200 hektarów.
Po piętnastu minutach myśliwi znaleźli pierwszy z siedmiu wnyków, a tuż obok wyłożoną przez kłusownika karmę.
- Pomaga sobie wykładając tę karmę, nęcąc tę zwierzynę. Zwierzyna wiedziona głodem tą ścieżką podąża i czeka ją coś niemiłego - powiedział jeden z łowczych Romuald Dziechciarek.
Grodzisk Wielkopolski. Plaga wnykow (nie Wrykow :) Podlesniczy Marcin Dziechciarek pokazuje nam jak dziala pulapka. Dzis mysliwi przeczesywali lasy i likwidowali wnyki. Wedlug lowczycg od 50 lat nie bylo tylu pulapek. wiecej dzis w Wydarzeniach pic.twitter.com/0keuOhcWbP
— Stanislaw Wryk (@StanislawWryk) 25 lutego 2018
"To są męczarnie"
Zwierzęta mają szczęście, gdy pętla zaciśnie się na szyi. Wtedy giną szybko.
- Ale jak się za badyl złapie, to są obłamane kości, pourywane kończyny, to są męczarnie, tego się nie da zrozumieć, tego się nie da wytłumaczyć - wyjaśnił Marcin Dziechciarek, leśniczy.
Dwóch zatrzymanych
W Wielkopolsce do tej pory nie było tradycji kłusownictwa.
- Przez 50 lat nie mieliśmy problemu z kłusownictwem, przynajmniej przy pomocy wnyków, i od dwóch lat obserwujemy nasilenie się tego zjawiska - powiedział Jerzy Wachowiak z Polskiego Związku Łowieckiego.
Tej zimy w Wielkopolsce udało się złapać tylko dwóch kłusowników. To obywatele zza wschodniej granicy, którzy przyjechali tu za pracą.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej