Odmówili powieszenia billboardów z nazwiskami sędziów-kandydatów do KRS
Akcja Demokracja chciała opublikować billboardy przekonujące sędziów do rezygnacji z kandydowania do KRS. Na bannerach miały być umieszczone nazwiska sędziów-kandydatów. Trzy z czterech firm reklamowych, do których organizacja się zwróciła, odmówiły publikacji powołując się na ochronę dóbr osobistych. Przedstawiciele Akcji Demokracja mówią, że to "efekt działania obecnej władzy".
"Sędzio Tereso Kurycusz-Furmanik zrezygnuj z KRS! kadencja minie, wstyd zostanie" - głosił jeden z przykładowych billboardów.
"Na billboardach chcieliśmy opublikować wezwanie do sędziów, aby nie kandydowali do niekonstytucyjnej »Krajowej Rady Zbiorownictwa«." - napisała "Akcja Demokracja" na Facebooku. Według organizacji odmówienie publikacji billboardów przez trzy firmy jest "efektem działania obecnej władzy".
Powołali się na ochronę dóbr osobistych
- Kampania miała pojawić się na 22 nośnikach w 11 miejscowościach, w których w sądach pracują/pracowały ostatnio osoby kandydujące do KRS - mówi polsatnews.pl koordynujący akcję Piotr Cykowski.
Jak dodał, organizacja otrzymała odpowiedzi odmowy publikacji od trzech z czterech firm. Odmowę argumentowały obawą o naruszenie dóbr osobistych wymienionych z nazwiska sędziów. Jedna z nich powołała się na art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego.
(art. 23. Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności (...) nazwisko lub pseudonim, wizerunek, (...) pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.
art. 24. § 1. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne).
Według Akcja Demokracji, jej przesłanie kierowane było "do osób publicznych, których nazwiska są jawne i które biorą udział w jawnej, acz naszym zdaniem, niekonstytucyjnej procedurze".
Mec. Sylwia Gregoryczyk-Abram konsultująca projekt kampanii w wypowiedzi dla OKO.Press przekonywała, że ryzyko pozwu w jest minimalne. - Granice dopuszczalnej krytyki w debacie politycznej są o wiele szersze, niż w przypadku osób prywatnych - powiedziała Gregorczyk-Abram.
Siemaszko: w granicach dopuszczalnej krytyki
- Moim zdaniem takie billboardy mieszczą się w granicach dopuszczalnej krytyki - powiedział polsatnews.pl Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Według niego billboardy dotyczą kwestii "mających istotne publiczne znaczenie".
Jak podkreśla w tym wypadku dopuszcza się szerszą granicę wolności słowa, szczególnie, że te billboardy "dotyczą osób publicznych, które same zgłosiły się do objęcia ważnego stanowiska". - Te osoby nie powinny się dziwić krytyce i powinny mieć "grubszą skórę" - dodał Siemaszko.
Prawnik wskazuje także liczne głosy krytyczne, pojawiające się w związku ze sposobem wybrania sędziów do KRS, które wzmagają potrzebę dyskusji. Siemaszko zwrócił też uwagę na formę użytych sformułowań, które według niego nie są w żaden sposób obraźliwe.
Billboardy bez nazwisk
Jedna z firm zgodziła się na publikacje billboardów, ale bez nazwisk sędziów. Akcja Demokracja zmieniła projekt, ale wycofała się z niego, bo - jak uznała - "plakaty bez nazwisk nie realizowałyby celu kampanii, jakim jest zwrócenie się do konkretnych sędziów".
Inna firma zgodziła się na publikacje banneru, ale organizacja mogła skorzystać z jej usług tylko w jednej z planowanych lokalizacji, a firma miała nie dysponować "odpowiednimi terminami".
Akcja Demokracja na poniedziałek zaplanowała akcję przed Sądem Rejonowym w Warszawie. Aktywiści mają sami wydrukować transparenty z nazwiskami sędziów i apelować do nich o zrezygnowanie z kandydowania do KRS. Podobne akcje mają odbyć się przed sądami w całej Polsce.
polsatnews.pl, OKO.Press
Czytaj więcej
Komentarze