"Antysemityzm Polaków" i swastyka w "The Washington Times". Ambasador protestuje
Ambasador RP w USA Piotr Wilczek w liście do "The Washington Times" zaprotestował przeciw wyjaśnianiu lokalizacji niemieckich obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej Polski "antysemityzmem Polaków". Taka teza pojawiła w jednym z komentarzy w tej gazecie.
Ilustracją materiału pt. "Dlaczego polska nowa ustawa o Holokauście jest kpiną", jest flaga Polski z malarskim wałkiem zamazującym na niej swastykę.
Autor artykułu rabin Menachem Levine z San Jose w Kalifornii nazywa nowelizację ustawy o IPN "kpiną" i "hańbą". Pisze, że "niemal wszystkie obozy śmierci w okupowanej Europie zostały wybudowane w Polsce" i twierdzi, że nie był to przypadek, bo "naziści wiedzieli, że Polska była antysemicka od wieków". Według niego "Niemcy byli przekonani, iż Polacy nie będą protestować przeciwko obozom śmierci dla Żydów na swojej ziemi". "Jak pokazuje historia, mieli rację" - pisze Levine.
Ambasador Wilczek w liście opublikowanym na portalu "The Washington Times" cytując znaną badaczkę historii Holokaustu prof. Deborah Lipstadt nazywa argumenty Levine'a "bredniami »utrwalającymi nieśmiertelny mit«, że Polacy są gorsi od Niemców".
"Wiele osób, wśród nich głównie Żydzi, wierzy w te brednie"
Wilczek przypomina, że - jak napisała prof. Lipstadt, badaczka Holokaustu związana z Uniwersytetem Emory w stanie Georgia, a w przeszłości członkini rady Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie - "wiele osób, wśród nich głównie Żydzi, wierzy w te brednie, że Niemcy stworzyli obozy śmierci w Polsce dlatego, że Polacy będą zadowoleni widząc mordowanie Żydów. Osoby te zapominają, że dla Niemców Auschwitz był niemiecki".
Wilczek zgadza się z autorem, że - jak pisał Wolter - "historia wymaga prawdy a nie sztuczek". "Dlatego musimy zapewnić, że »zastały mit« nie stanie się faktem, a Polska nie będzie oskarżana o zbrodnie nazistowskich Niemiec, których nie popełniła" - apeluje ambasador.
"Poparcie bądź sprzeciw wobec polskiej ustawy antydefamacyjnej nie uprawniania nikogo do propagowania fałszerstw bądź nienawiści" - argumentuje Wilczek i dodaje na zakończenie, że ilustracja towarzysząca tekstowi Levine'a jest "wulgarna i nie do przyjęcia". Przypomina, że Polska przetrwała pięć lat pod okupacją, a polski rząd na uchodźstwie i Państwo Podziemne nigdy nie przestały walczyć z nieludzką polityką nazistowskich Niemiec. Dlatego ta ilustracja "wprowadza w błąd czytelników i utrwala »zastały mit«" - pisze.
IPN: fałszywa polska narracji
"To przejaw fałszywej narracji o polskiej historii - pełnej przeinaczeń, przemilczeń i nieprawdziwych stwierdzeń" - podał IPN w piątkowym komunikacie. "Haniebne słowa o rzekomo entuzjastycznym poparciu ludności dla eksterminacji Żydów są nie tylko sprzeczne z faktami, ale również obrażają pamięć wszystkich ofiar niemieckiej okupacji i Holokaustu" - podał Instytut, który wysłał swój komunikat także do redakcji "The Washington Times".
IPN podkreślił też, że artykuł w amerykańskim dzienniku obraża tysiące Polaków zaangażowanych w pomoc prześladowanym Żydom. "Zdrajcy nigdy nie reprezentowali polskiego społeczeństwa. Niemcy nie przypadkowo wprowadzili w Polsce karę śmierci za jakikolwiek przejaw pomocy dla ukrywającej się ludności żydowskiej. Nie musieliby tego robić w żadnym społeczeństwie, które zbiorowo popierałoby ich zbrodnicze pomysły" - czytamy w komunikacie.
"Rzeczpospolita Polska nigdy nie wzięła udziału w zbrodniach niemieckich" - podkreślił IPN.
"Niemcy w każdym okupowanym społeczeństwie znajdowali ludzi podłych. Jednak każdy polski obywatel, który indywidualnie wziął udział w zbrodniach okupanta albo korzystał z ochrony Rzeszy Niemieckiej, podporządkowując się narzuconym zbrodniczym (także antyżydowskim) nakazom niemieckim, był traktowany jako zdrajca" - zaznaczył IPN, dodając, że dotyczyło to także "gorliwych funkcjonariuszy" utworzonej przez Niemców tzw. granatowej policji.
"Polskie Państwo Podziemne wykonywało na takich ludziach wyroki śmierci, a pozostałych ostrzegało przed bezwzględną odpowiedzialnością po wojnie. Zdrajcy byli marginesem społeczeństwa, a ich likwidacje spotykały się ze społeczną akceptacją większości" - podał IPN.
Założyciel ogłosił się mesjaszem
Dziennik "The Washington Times" został założony w 1982 roku przez Koreańczyka Sun Myunga Moona (zm. w 2012 r.), twórcy sekty zwanej Kościołem Zjednoczeniowym. Moon, który ogłosił się mesjaszem, mającym kontynuować dzieło Chrystusa, stworzył imperium biznesowe, głównie w branży hotelarskiej medialnej. Kościół Moona często oskarżano o indoktrynację członków i wyłudzanie od nich pieniędzy, stosowanie podejrzanych praktyk rekrutacyjnych i nieprzejrzyste zasady finansowania. Jednym z wyróżników Kościoła Zjednoczeniowego są zbiorowe śluby, odbywające się zazwyczaj na stadionach.
"The Washington Times" z nakładem ok. 100 tys. egzemplarzy nie mieści nawet wśród najpoczytniejszych 25 dzienników Stanów Zjednoczonych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze